Fuck! 6:32 chyba powinnam być teraz u siebie w łóżku i za pół godziny wyłączyć budzik, który obudzi mnie do szkoły. Kurde mówiłam sobie wczoraj, że zaraz się zbiorę i wrócę do domu, że jeszcze 5 minut. Wyszło jak wyszło, widocznie wtulenie się w Mateusza wygrało. Wstałam po cichutku, zebrałam swoje rzeczy, ubrałam się i zamówiłam Ubera.
-Kocham Cię. Miłego dnia-szepnęłam i pocałowałam go leciutko w policzek, tak żeby się nie obudził. Popatrzyłam jeszcze przez chwilę jak obraca się na drugi bok. Zatrzymałam wzrok na zadrapaniach na jego barkach i uśmiechnęłam się lekko. Pokusa, żeby zostać była tak wielka, ale dobrze wiem że nie mogę zawieść i muszę poważnie podchodzić do moich obowiązków.
Szybko wyszłam z mieszkania i zbiegłam po schodach, nie miałam ochoty czekać na windę. Wiem, że będę miała przekichane jak wrócę. Chociaż w sumie zdziwiło mnie, że ani mama ani tata od wczoraj się nie odzywali, nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
Kiedy weszłam do domu miałam jakieś 40 minut, żeby znowu zamówić Ubera i pojechać do szkoły, na szczęście tylko na 5 godzin.
-Natalia, spotkamy się na lunch'u o 14 tam gdzie zawsze. Musimy porozmawiać, bo wczoraj chyba pewne kwestie nie zostały dokończone-odezwała się mama dopijając kawę. Ja będę lecieć bo mam jeszcze masaż o 7. Miłego dnia.
-Miłego dnia-odpowiedziałam lekko zdezorientowana jej postawą i nie wiem może zaskoczona. Spodziewałam się raczej wybuchu złości, że nie wróciłam na noc, że nie mam 18 lat i że nie powinnam wskakiwać nikomu do łóżka czy coś w tym stylu. A tu proszę taka niespodzianka. Ojciec jak się domyślam też już wyszedł, więc w spokoju wzięłam prysznic, przebrałam się do szkoły w czarne spodnie i niebieską luźną koszule, włosy zawiązałam w koczka, pomalowałam się leciutko, spakowałam książki i wyszłam. Nie zdążyłam nawet zjeść śniadania, więc napisałam do Matyldy, żeby kupiła mi coś w sklepiku bo ja jak zwykle będę na styk. W tym samym czasie dostałam wiadomość od Mateusza: "Miłego dnia. Zjedz śniadanie. <3" Dobrze wiedział, że czasami wybieram wizerunek zamiast jedzenia. Wysiadłam z taksówki i przemknęłam się do budynku, ale miałam nieodparte wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Ostatecznie to zbagatelizowałam tłumacząc sobie, że to przez ostatnie wydarzenia związane z Kamilem.
-Wow! Brawo! Nareszcie się zdecydowałaś. Gratuluje- Matylda podała mi dłoń w teatralnym geście.
-Proszę cię, dobrze wiesz , że to nie była łatwa decyzja.-usiadłyśmy przy stoliku
-Wiem, ale jak ostatecznie zareagowali? Możesz pożegnać się z rodzinnym majątkiem a twój wybranek z pracą?-lekko ją to bawiło na co tylko przewróciłam oczami
-No właśnie nie i ja nie wiem co mam o tym myśleć. Na początku ojciec zaczął trochę skakać, ale szczerze, wyszłam. Mamy spotkać się dzisiaj na lunch.
-Poczekaj. Wyszłaś wczoraj ze wspólnej kolacji razem z Mateuszem, nie wróciłaś na noc do domu i nawet do ciebie nie zadzwonili tak?
-Dokładnie, a mało tego mama zareagowała jak gdby nigdy nic. Rozumiesz?
-No właśnie średnio. Znając ich to powinnaś być teraz nieźle poddenerwowana waszą wspólną kłótnią.
-No właśnie, nie mam pojęcia o co chodzi, nie wiem czego mam się spodziewać na tym obiedzie.
-Myśle, że od razu przyprowadzą ginekologa i psychologa.
-Matylda, błagam Cię.-pisnęłam zażenowana na wyobrażenie sobie naszej konwersacji.
-Gdyby oni wiedzieli co ich córeczka wczoraj i nie tylko wczoraj robiła z tym milutkim chłopcem.
-Szczerze mówiąc to wydaje mi się, że zdają sobie z tego sprawę. Ale jest jeszcze jedna, gorsza sprawa. Matylda on wrócił.
-Kto?-zapytała zdezorientowana- O boże mówisz o Kamilu?-albo mi się wydaje, albo zbladła. Ją ta cała sytuacja również bardzo dotknęła. Matylda od początku była w tym ze mną; najpierw wspierała mnie kiedy zaczęliśmy się spotykać, później była świadkiem tego jak prawie Kamil mnie zgwałcił no i przez cały proces też przeszła ze mną. Przez niego cały czas żyła w rozdarciu czy zmienię szkołę czy będziemy żyć jak dawniej. Jednym słowem byłyśmy w tym razem, dlatego nie dziwię się że jest zaniepokojona jego ponownym pojawieniem się.
-Tak, szczerze mówiąc nie mam pojęcia czego ode mnie chcę i nie wydaje mi się, żeby chodziło mu tylko o hajs. Nie wiem Matylda, boje się że może chcieć się odegrać.
-Jezu, Natalia on jest niepoczytalny dobrze o tym wiesz. Ale w ogóle what? Jak to się stało, jak ci dał znać, że znowu jest?
-Wysłał mojej mamie zdjęcia. Moje i Mateusza kiedy idziemy na spacer, później zaczął mnie szantażować, że wyśle im coś lepszego. Powiedział, że mam mu zapłacić 20 tysięcy i dać sobie zrobić sesje. Nie posłuchałam go no i właśnie dlatego wczoraj powiedziałam o nas rodzicom. Tylko, że ja nie wiem co teraz. Skoro nie przystałam na jego warunki to strach pomyśleć co zrobi. W ogóle mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Naprawdę się boje, że jeśli nie ugodzi we mnie to w rodziców albo zrobi coś Mateuszowi. Nie wiem co mam robić.
-Nati, spokojnie. Jeśli poczujesz się zagrożona to zawsze możesz się do nich zwrócić. Wiesz, że twój ojciec zawsze stanie po twojej stronie. I nawet mi nie mów, że myślałaś nad tym żeby się zgodzić.-zmierzyła mnie wzrokiem, a ja obejrzałam czubki swoich butów. -Myślałaś!!? Natalka czyś ty do reszty zdurniała? To jest psychol, zrobi Ci krzywdę! I ja cię już wtedy nie będę mogła uratować.
-Boże Matylda wiem! Ale nie rozumiesz, że się boje, najbardziej o nich. A już w szczególności o Mateusza. Nie chcę, żeby z mojego powodu stała mu się jakaś krzywda. Wiesz dzisiaj jak od niego wychodziłam i popatrzyłam na niego jak spał, taki bezbronny to, to sobie uświadomiłam, że ja też jestem za niego odpowiedzialna, że też muszę o niego dbać tak jak on to robi. Jestem pewna, że nigdy by nie pozwolił, żebym znalazła się w niebezpieczeństwie....
-Ja rozumiem, tak samo kocham Kubę, ale kobieto Kamil jest psychopatą. Nie możesz dobrowolnie postawić się przed jego obiektywem i to założę się, że nie w pięknym, schludnym ubranku. Poza tym nie możesz pokazać mu, że ulegasz jego szantażom bo będzie się posuwał dalej jak zobaczy, że może sobie z tobą pogrywać.
-Ale co ja mam zrobić? Pójść na policje?-zapytałam lekko zrozpaczona
-Tak. Jeśli nie da sobie spokoju to powinnaś pójść na policje. To jest szantaż, ty nie robisz nic złego. Sypianie ze swoim chłopakiem to nie przestępstwo, więc strasząc cię, że upubliczni wasze zdjęcia i to takie, na których jedynie się troszkę bardziej całujecie poza tym, że jest świństwem no sorry Natalka, ale nie stawia cię w złym świetle. Wszyscy to robimy; ja, ty, twoi rodzice, nawet ona-wskazała na profesorkę od historii.
-Boże, weź-skrzywiłam się na to wyobrażenie.
-Choćby nie wiem co nie ulegaj mu proszę.-chwyciła moje dłonie-Ja też się o Ciebie martwię. Właściwie to popatrz co on może im zrobić? Co zrobi takie chucherko twojemu chłopakowi? Albo twoim rodzicom? Otoczonym z każdej strony prawnikami, w waszej twierdzy albo gdziekolwiek indziej. Nic.-nie odezwałam się tylko uśmiechnęłam na siłę. Ona dobrze wie, że jeśli będę chciała to zrobię po swojemu.
______________________________________
Nie powiem, że nie szłam zdenerwowana na spotkanie z rodzicami. Nie rozmawiam z nimi o moim życiu uczuciowym i nienawidzę słuchać kazań. Bałam się tego uczucia zażenowania. Kiedy weszłam rodzice już na mnie czekali. Zamówiliśmy jedzonko i się zaczęło. Powtórka z rozrywki bo znowu musiałam oglądać moje nieciekawe zdjęcia. Nie czekał długo na moją decyzje, co właściwie wydało mi się dziwne, bo minęły dwa dni odkąd rozpoczął swoją gierkę; dość chytrą bo wcale nie miał innego zdjęcia oprócz tego, które już widziałam. Wbrew moim oczekiwaniom nie drążyli tematu tego co zobaczyli. Tata przeprosił mnie za swoje dogryzki wczoraj kończąc tym, że akceptuje Mateusza i naprawdę go lubi. Ufa, że nie będzie mi z nim źle. Z mamą było podobnie. Byłam wdzięczna, że przemilczeli temat seksu, ale mama patrzyła na mnie podejrzliwie. Pewnie zastanawiała się, który etap w moim życiu przegapiła, że nie dostrzegła jak stałam się kobietą. Patrzyli na mnie z jakimś lekkim smutkiem w oczach prawdopodobnie spowodowanym tym, że dotarło do nich, że nasze życie się zmienia, że nie jestem już tą ich maleńką córcią, słoneczkiem, skarbem w rozkosznej sukience. Za to zmartwiło ich kto wysyła im tą dokumentacje mojego życia. Zapewniłam, że nie mam pojęcia, i że wszystko jest pod kontrolą ale ani trochę nie było. Oczywiście zostałam zaasekurowana, że jeśli coś zawsze mogę liczyć na ich pomoc. Ojciec jest taki sam jak ja i dobrze wiem, że jeśli będzie chciał to zrobi to po swojemu.
____________________________________
-I co? Zjadłaś śniadanie?-tak brzmiały pierwsze słowa Mateusza kiedy do niego zadzwoniłam po 21 jak już ze wszystkim się odrobiłam i wykąpałam.
-Takkk.-usiadłam na parapecie, z którego miałam widok na ulicę.-Moi rodzice zapraszają cię na obiad albo kolacje w najbliższym czasie
-Żartujesz?-był wyraźnie zdiwiony i rozbawiony
-Nie, serio. Chcą cię po prostu prześwietlić.-zaśmiałam się -A jak pierwszy dzień na nowym stanowisku?-wyprostowałam nogi i oparłam się o ścianę
-Dziwnie, muszę się przestawić. Ale byłem nieźle zszokowany zachowaniem twojego taty; rozmawiał ze mną jak gdyby nigdy nic, mało tego nawet był miły, może nawet bardziej serdeczny niż zawsze-odetchnęłam w myślach z ulgą
-Lubią cię-uśmiechnęłam się i gdybym mogła to dotknęła bym dłonią jego policzka. Wieczór to taki czas kiedy szczególnie mam ochotę się w niego wtulić. Wyobrażam sobie jak mnie obejmuje powodując że moja satynowa piżamka leciutko się unosi.
-Jesteś?-pyta wyrywając mnie ze słodkich marzeń
-Tak, sorki zamyśliłam się
-Na pewno myślałaś o mnie heh-założe się że siedzi "rozwalony" na kanapie i uśmiecha się zawadiacko. Uwielbiam każdą jego wersje i nie potrafię wybrać czy wole tego słodkiego chłopca, który przychyla mi nieba i jest taki rozczulający; czy tego bardziej niegrzecznego Mateusza, który prawi mi sprośne komplementy i droczy się ze mną ciągle.
-Yhym-przygryzłam wargę
-Też dzisiaj dużo o tobie myślałem-no i zamienia się w tą uroczą wersje
-Ooo
-Na przykład jak się obudziłem... sam-przypomniał mi się ten najrozkoszniejszy widok
-Przeprasza, musiałam wyjść- o 8 zaczynałam lekcje
-Wiem, słonko. Dziękuje, że zostałaś na noc. Wiesz, że dużo lepiej śpię z tobą-przysięgam, że w tym momencie nie pragnę niczego bardziej niż go przytulić.
-Wiem-mówię cicho i mam nadzieje, że z miłością; przypominam sobie jak czasem w nocy kiedy się przebudzi przytula mnie, a ja pocieram jego przedramię delikatnie z nadzieją, że chociaż w maleńkim stopniu to dodaje mu otuchy. Wiem, że czasem miewa złe sny, albo po prostu jest mu źle w ciemności sam na sam z własnymi myślami i wspomnieniami.
-A później kiedy rozmawiałem z twoim tatą. Zastanawiałem się dlaczego nie chce mnie zabić za to co jego córeczka robiła całą noc-zaśmiał się lekko
-Bo CAŁĄ NOC byłam grzeczna-odpowiedziałam- A tak serio to nie mam pojęcia, nie spodziewałam się, że zareagują tak pokojowo, a dzisiaj nie padło z ich ust ani jedno słowo wątpliwości, ani jedno ostrzeżenie. Nic. Po prostu zaprosili cię na kolacje i tyle.
-No ale to dobrze.
-Dobrze, ale na maksa dziwnie.-już miałam wspomnieć o Kamilu i, że lekko mnie niepokoi jego brak odzewu od ostatniej wiadomości, kiedy dostałam nowego maila. Szybko weszłam na pocztę i sprawdziłam podczas, gdy Mateusz opowiadał mi o jakimś filmie, który właśnie leci w telewizji.
"Spodziewałem się, że postarasz się tak z tego wybrnąć, ale nie martw się; mam plan B. I jeszcze możesz pójść ze mną na ugodę zanim zniszczę twoją rodzinkę i idealnego ukochanego" -przeczytałam i zrobiło mi się słabo. Postanowiłam, że nic nie powiem Mateuszowi tylko spróbuje sama to zakończyć.
-Hej, Natalka jesteś ?-odezwał się bo prawdopodobnie nie zareagowałam na to co do mnie mówił
-Tak, jestem jestem, ale przepraszam zrobiłam się bardzo śpiąca. Będę kończyć, bo robi się późno. Kocham Cię. Dobranoc.-pożegnałam się, mam nadzieje, że nie zabrzmiało to podejrzanie, nie chcę mieć przed nim tajemnic ale chyba będzie lepiej kiedy nie będę go mieszać w to gówno.
"Spotkajmy się."-odpisałam Kamilowi i nie mam pojęcia dlaczego kliknęłam wyślij kiedy dobrze wiedziałam, że nie powinnam podejmować takich decyzji w nocy i pochopnie.
"Jutro po twoich lekcjach. Będę czekał w kawiarnii tej 3. ulicę od szkoły.
P.S Świetny komplecik"
Wzdrygnęłam się bo nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po chwili dostrzegłam auto odjeżdżające z pobocza naprzeciwko naszego domu. Kamil miał świetne zadatki na psychopatę.
Nigdy tak jak Ciebie...
sobota, 7 lipca 2018
niedziela, 3 czerwca 2018
Rozdział XXVIII
Czy ja się dzisiaj podniosę z fotela? Co to ma być?! Cała się roztrzęsłam i odpisałam bo dobrze wiedziałam kto to, ale myślałam że mam już ten etap w życiu za sobą.
"Czego chcesz Kamil? Myślałam że wszystko jest już jasne." Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam.
"Zadośćuczynienia."
"A dokładniej?"-odpisałam
"Twój stary zniszczył mi życie."-wow tak jakby to on wcześniej nie próbował zrobić tego z moim.
"Nie mam ochoty na rozmowy z tobą, więc proszę przejdźmy do konkretów."
"20 tysięcy i sesyjka?"-proszę?!!! O nie, koleś jest jeszcze bardziej pojebany niż kiedyś. Rzuciłam telefon na łóżko i cholera jasna zaczęłam się poważnie zastanawiać co ja mam teraz zrobić? W końcu te zdjęcia moje i Mateusza nie były takie najgorsze..., no dobra ale nie wiem czy nie ma czegoś jeszcze, poza tym jest zdolny do najgorszego, wysłanie tych zdjęć do moich rodziców to najmniejszy problem. Dlaczego zawsze kiedy wszystko zaczyna się układać zjawia się jakiś powalenieć i zaczyna mieszać?! Do końca dnia postanowiłam udawać, że problem nie istnieje i zaczęłam przygotowywać rzeczy do szkoły. Jak gdyby nigdy nic zeszłam na kolacje, a później wróciłam na górę i zadzwoniłam do Mateusza.
-Hej-próbowałam brzmieć normalnie, nie chciałam go martwić
-Hej, coś się stało? Masz jakiś smutny głos...-chyba się nie udało
-Tak, mamy problem i nie mam żadnego dobrego pomysłu jak go rozwiązać.-przygryzłam wargę od środka.
-Boże, Natalia jaki problem?-jestem pewna, że potarł czoło, a ja teraz uświadomiłam sobie jak to mogło zabrzmieć
-Nie, spokojnie nie jestem w ciąży-a jak to powiedziałam to jeszcze bardziej uświadomiłam sobie jak to musiało zabrzmieć dla niego. Słyszałam jak odetchnął.
-Nie chce opowiadać ci o tym przez telefon... przyjdziesz jutro do mnie? Po południu?
-Dobrze, jasne.
Nie chciałam go martwić ale naprawdę się bałam. Kamil był niepoczytalny, nie mam pojęcia do czego może posunąć się tym razem. Niestety miał powody, żeby się mścić.
"Przestraszyłaś się maleńka? Nie ma czego, jeśli tylko będziesz chciała współpracować nic złego się nie stanie"
"Daj mi trochę czasu"-odpisałam niezobowiązująco
"Oby nie za dużo"-odpisał, a ja już na dziś dałam sobie spokój, pewnie nie wymyśle nic szczególnego.
.........................................................
-Hej-przywitałam się z nim wpuszczając go do środka
-Cześć-odpowiedział i w ostatniej chwili przypomniał sobie, żeby nie zrobić tego jak zwykle.
-Chodź, pójdziemy na górę.-po drodze Mateusz przywitał się z moimi rodzicami, którzy oglądali film w telewizji. Dostrzegłam, że patrzą na tą sytuacje podejrzliwie ale raczej odnoszą się do niego z serdecznością, więc. Domyślam się, że mama opowiedziała już tacie o wszystkim to znaczy nie wiem czy powiedziała mu o mailu, ale o tym że spotkałam się z Mateuszem na pewno.
-No to o co chodzi? Bo już się boje, jak patrze na twoją minę
-Ja też się boje...-zagryzłam wargę
-Słoneczko spokojnie-przytulił mnie- Powiedz mi co się stało a na pewno sobie poradzimy- a ja
nie wiedziałam od czego mam zacząć, nigdy nie wspominałam mu o Kamilu ani o tym co się wtedy działo w moim życiu. Wzięłam głęboki oddech.
-Dobrze, usiądź-usiadł na łóżku a ja obok niego.
-Nigdy Ci o tym nie mówiłam, ale.. jakiś rok temu, zaraz na początku liceum, spotykałam się z Kamilem i może przez własną naiwność, ale sporo wycierpiałam przez niego.-przerwałam na chwile i spuściłam wzrok-objął mnie ramieniem a ja oparłam na nim głowę.
-Poznałam go na dniu otwartym w mojej szkole, robił zdjęcia, fajnie nam się rozmawiało, oprowadził mnie i Matyldę. No i dalej wiesz pisaliśmy ze sobą później zaczął się rok szkolny, a my zaczęliśmy się spotykać a i jeszcze robił mi zdjęcia, bo okazało się, że zajmuje się fotografią na poważnie, w sumie można powiedzieć że zawodowo bo realizował już jakieś małe zlecenia. Mateusz słuchał i pocierał moje ramię.
-I ja jak głupia idiotka dałam mu się namówić na sesje... taką, nie rozbieraną ale powiedzmy, że zmysłową, matko jak mi wstyd!-pocałował mnie w głowę a ja kontynuowałam.
-Nie mam pojęcia dlaczego się na to zgodziłam skoro i tak nigdzie nie chciałam wykorzystać tych zdjęć. W grudniu były jego urodziny dziewiętnaste. Oczywiście zaprosił mnie na imprezę i kiedy wszyscy się dobrze bawili to wziął mnie na górę i chciał, żebym zrobiła mu prezent. Twierdził że spotykamy się już tak długo, że to najwyższy czas... Ja nie chciałam, ale on zaczął mnie dotykać, dobierał się do mnie, krzyczałam i w końcu usłyszała mnie Matylda, która wbiegła do pokoju no i uratowała mnie. Później o wszystkim dowiedzieli się moi rodzice, bo wysłał te przepiękne zdjęcia tym razem mojemu tacie, myślałam że spale się ze wstydu kiedy siedziałam jego gabinecie a on
mi je pokazywał. No i oczywiście mogliśmy się rozstać jak normalni ludzie, zapomnieć o wszystkim ale nie. Chciał od mojego tatuśka jakiś hajs, bo inaczej zagroził, że te zdjęcia pokażą się jeszcze w następnym wydaniu jakiegoś magazynu dla panów. Możesz sobie wyobrazić jak mój ojciec się
wściekł. Najpierw troszkę na mnie, że byłam taka naiwna i pozwoliłam sobie na coś takiego no ale
ostatecznie nie winił mnie za cała sprawę uznając, że mam prawo popełniać błędy młodości poza tym byłam zaślepiona i tak dalej. Kamilowi oczywiście nie uszło na sucho; tata całą sprawę zgłosił na policje, powiedziałam mu też o tym co Kamil próbował mi zrobić więc ostatecznie wnieśliśmy oskarżenie o próbę gwałtu i oczywiście ojciec wynajął najlepszych prawników tak żeby Kamilek popamiętał nas do końca życia. Dostał jakiś wyrok w zawieszeniu za tą próbę, szantaż za całą tą s
esje, która nie była do końca legalna jako że nie miałam 18 lat. No i został wydalony ze szkoły
oczywiście po cichu, żeby nikt się nie dowiedział coby to nie zaszkodziło mojej reputacji. Z tego co
mi wiadomo to wyjechał gdzieś na drugi koniec Polski. Do końca życia zapamiętam jego przerażoną minkę kiedy mijał na korytarzu w sądzie mojego tatę. Nie mam pojęcia jakie mieli porachunki poza salą sądową, ale wydaje mi się że nie chciała bym być w jego skórze.
-Dlaczego mi nic o tym wcześniej nie mówiłaś?-odezwał się cicho i przytulił mnie mocniej
-Właściwie to nie wiem, uważałam że to zamknięty rozdział w moim życiu, uporałam się z tym i wszystko było okey.
-Było?-jest spostrzegawczy
-Było... bo wrócił.-wysunęłam się z jego objęć
-Jak to?
-Wysłał mojej mamie maila z naszymi zdjęciami-stanęłam przed nim i splotłam ręce pod piersiami nerwowo zaciskając palce na ramionach. Nic się nie nauczył po ostatniej sytuacji. To znaczy moja mama ona nie wie od kogo jest ten mail.
-Poważnie? Ale to twoja mama? Twoi rodzice oni już o nas wiedzą?
-Nieee-albo mi się wydawało albo posmutniał.-Powiedziałam mamie, że przyjaźnimy się, aleee obiecuje Ci, że powiem im niedługo, naprawdę. Mama nie była zła, wydaje mi się że jakoś by to przeżyła-usiadłam mu na kolanach.
-A co właściwie było na tych zdjęciach?-zapytał obejmując mnie
-Zrobił je jak szliśmy na zakupy wczoraj i na jednym z nich mnie obejmujesz. Nic specjalnego i tylko dlatego mi uwierzyła, ale boje się. On jest zdolny do wszystkiego... Zażądał 20 tysięcy i sesji. Inaczej powiedział, że wyśle mamie pikantniejsze zdjęcia... I wysłał mi jedno, niby też nic specjalnego. Poczekaj pokaże Ci.-wstałam i włączyłam zdjęcie wysłane przez Kamila.
-Jezu, jak to dojdzie do twojego ojca to mnie zabije, w najlepszym wypadku zwolni.-nie umiem stwierdzić czy był przerażony czy bardziej go to bawiło.
-To jeszcze nic, ale serio nie mam pojęcia co gorszego może mieć.
-No wiesz dalej już okna były zasłonięte-musnął ustami moją szyje
-Ej! Proszę cię nie w takiej chwili-odsunęłam się na co on się zaśmiał
-Wiem przecież, wiem, ale tak ciężko jest ci się oprzeć
-Po cholerę ja odsunęłam tą roletę?!
-Dobra Nati daj spokój, teraz trzeba pomyśleć co z tym zrobić. Tak szczerze nie ma chyba dobrego wyjścia. Nawet jeśli dasz mu te pieniądze to nigdy w życiu nie pozwolę, żeby robił Ci jeszcze jakieś zdjęcia.
-Wiem, ja też już nigdy więcej nie dam mu nawet wziąć przy mnie aparatu do ręki. Ale co mam im iść teraz wszystko powiedzieć? Czekać aż wyśle im zdjęcia czy iść z nim na wojnę? Nie mam pojęcia co zrobić-schowałam twarz w dłoniach i usiadłam na przeciwko niego.
-Aż tak bardzo boisz się przyznać do tego, że ze mną jesteś?-zapytał po chwili ciszy. Podniosłam wzrok i popatrzyłam na niego.
-Boje się-cicho odpowiedziałam
-Aha-spuścił wzrok
-Boje się, że nie będzie tak jak teraz. Boje się, że zaczną mnie kontrolować, że nie będę mogła
spędzać z tobą aż tyle czasu, że noc u Matyldy już nie przejdzie... A tak strasznie nie chcę z tego rezygnować.
-Skąd wiesz, że tak będzie? Sama mówiłaś, że twoja mama była by w stanie to zaakceptować. Natalka tak było by naprawdę dużo łatwiej. Nie chcę już udawać, że nic mnie z tobą nie łączy. Zobacz tak właściwie to Kamil wymyślił sobie żałosną formę szantażu. Straszy cię, że wyśle nasze zdjęcia twoim rodzicom. Szantażuje cię czymś co i tak kiedyś się wyda. I może lepiej, żeby to stało się wcześniej. Możesz być pewna, że choćby nie wiem co nie odpuszczę sobie Ciebie, choćbym musiał spotykać się z tobą przy tylnym wejściu w szkole.-on mówił, a ja słuchałam i analizowałam, miał racje i tylko ja byłam tchórzem.
-Masz racje Kamil to zawsze był zły strateg. Powiem im.-ostatnie słowa to najpewniejsze z rzeczy, które dziś powiedziałam.
-Serio?-zapytał z takim niedowierzaniem jakby nie miał świadomości co do mnie przed chwilą mówił.
-Tak.-pewnie patrzyłam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
-Kiedy nastąpi ta wiekopomna chwila?-zapytał z lekkim uśmiechem
-A zostaniesz na kolacji?-splotłam nasze dłonie
-A jesteś pewna, że twój tata mnie nie zabije widelcem czy coś?
-Nie zrobi tego.-wstałam i wtuliłam się w niego.-Kocham cię i na pewno nie pozwolę zadźgać cię widelcem.-wsunął mi dłoń pod koszulkę i zatrzymał palce na zapięciu mojego stanika.
-Wiem, że to nie miejsce i czas, ale mam na Ciebie taka ochotę Nati-wyszeptał, a ja przygryzłam jego wargę.
-Masz racje, to nie czas- odsunęłam się i puściłam mu oczko.-Chyba będzie musiała wystarczyć ci wyobraźnia dzisiaj wieczorem or something like This.
-Mamo! Za ile kolacja?-krzyknęłam wychylając się z pokoju
-15 minut, zamówiłam pizze. Mateusz zostaje?-odpowiedziała
-Tak! To zaraz zejdziemy.
-To co może mi opowiesz co byś ze mną zrobił jeśli to był by czas-usiadłam na fotelu i założyłam nogę na nogę
-O nie nie koleżanko, ja znam te twoje gierki. Tak mnie urządzasz, ze nie będę w stanie zejść
do twoich rodziców.
-Oj nawet nie wiesz jak bym chciała-zagryzłam wargę-Mateusz tak się stresuje!-wstałam energicznie z fotela i podeszłam do niego.-objął mnie w pasie i wtulił się w mój brzuch.
-Spokojnieee, może nie będzie tak strasznie. Może mnie polubią? W sumie mega ze mnie koleś.-zaśmiał się a ja usiadłam mu na kolanach .
-Dla mnie jesteś mega-chwyciłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta, ale tylko delikatnie i na chwilę, nie chciałam żeby to w tej chwili wymknęło się z pod kontroli a było tak blisko.
Poprawiłam włosy i zeszliśmy na dół. Przysięgam że w życiu niczym się tak nie stresowałam. Moja mama właśnie wyciągała talerzyki z szafki a tata odbierał pizze. Widziałam, że Mateusz mimo wszystko też jest zestresowany, w końcu nie codziennie się przyznaje szefowi, że spotyka się z jego
córką co jest praktycznie jednoznaczne z tym, że się z nią sypia. Takkk wydaje mi się, że o to
moi rodzice będą bać się najbardziej, ale o tym pomyślimy później.
-Siadajcie. Wyglądacie na głodnych-zaśmiała się moja mama kładąc na stole talerze.
-Zanim zaczniemy to chciała bym Wam coś powiedzieć-chwyciłam dłóń Mateusza, bo widziałam że był na maksa zagubiony a ja też czułam się pewniej dotykając go-wzrok mamy nie przeoczył tego gestu i byłam pewna że już wie co chce powiedzieć co zresztą nie było trudne do domyślenia się.
-Tata usiadł i zostawił pizze w spokoju.
-Ja i Mateusz, my jesteśmy razem-nie jestem pewna czy głos mi się nie zatrząsł, ale po wszystkim poczułam jak ogromny kamień, taki obelisk spada mi z serca.
-Ooo-z ust mojej mamy wydobył się tego typu dźwięk podczas, gdy ojciec siedział i chyba nie za bardzo wiedział co chcę powiedzieć.
-Czyli ta cała gra na gitarze to ściema tak?-zapytał w końcu a ja ucieszyłam się że w ogóle coś powiedział
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo jeszcze ani razu nic mi nie zagrałaś-odpowiedziała a ja za cholerę nie mogłam wyczuć jego emocji.
-Nie, uczyliśmy się ale...
-Okłamywałaś nas?-zapytał i teraz już wiedziałam że raczej jest pogubiony w uczuciach
-A co byście powiedzieli, gdybym się przyznała ?
-Natalia, nie wiem.
-O co w ogóle robisz problem? Nie zaakceptujesz naszego związku?-zapytałam w prost a moja mama zmierzyła mnie zimnym spojrzeniem jakby prosząc, żebym w to nie brnęła.
-Czego tak właściwie się boicie? Spodziewałam się takiej reakcji z waszej strony, ale myślałam, że przede wszystkim chodzi Wam o moje szczęście. I gdybyście nie zauważyli nie mam już 12 lat, za niecały rok będę pełnoletnia a przez wasze wychowanie stałam się już dawno!-wstałam od stołu. Wiem, że przesadziłam z tym wychowaniem. Właściwie nie wiem czym byłam zaskoczona, przecież liczyłam się z taką ich chłodną reakcją na tą wieść. Dobrze wiem, że hamowali się z komentarzami tylko ze względu na Mateusza.
-Nie jestem taki przekonany patrząc na twój wybryk z Kamilem rok temu-też uderzył poniżej pasa.
-Artur! Natalia! Przestańcie proszę-do akcji wkroczyła moja mama
-Przepraszam mamo, ale będzie lepiej kiedy przemyślicie to na spokojnie i porozmawiamy później. Za bardzo zależy mi na obu stronach, żeby się kłócić. Mateusz wydaje mi się, że będzie lepiej jak wyjdziemy-znowu chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z domu po tym jak pośpiesznie złapałam swój telefon i torebkę.
-I co teraz?-zapytał Mateusz kiedy wsiedliśmy do samochodu
-Jedźmy do Ciebie. Muszą to przemyśleć na spokojnie.
-Ej, ale nie rozumiem dlaczego ty mówisz o tym z takim spokojem-spojrzał na mnie zdziwiony
-Bo wiem, że nie są źli. Po prostu nie wiedzieli jak zareagować i tyle. Typowe zachowanie. Może mają jedynie jakieś małe obawy, ale nic poza tym. Troszkę zagrałam im na emocjach dla większego dramatyzmu, ale wierz mi że wszystko będzie w porządku. To znaczy ja będę musiała jeszcze przetrwać żenującą rozmowę o odpowiedzialności, antykoncepcji i moich ocenach zakończoną słowami ostrzeżenia przed wykorzystaniem i wyświechtane "gdyby coś ci zrobił, będzie miał do czynienia ze mną" Musisz się, więc mieć na baczności-uniosłam brwi.
_____________________________________________________
-Teraz już jest i czas i miejsce-przylgnęła do mojego ciała kiedy weszliśmy do mieszkania
-Piętnaście minut temu przeżyłaś najbardziej stresującą chwilę swojego życia i byłaś nieźle poddenerwowana a teraz-ściągałem powoli jej kurtkę
-A teraz chcę spędzić z tobą jak najmilsze chwile, tak żeby zapomnieć o całym stresie-obcierała o siebie nasze usta kusząc mnie niemiłosiernie
-A ja już rozgrzewałem wyobraźnie na samotną niedzielną noc-przyparłem ją delikatnie do ściany i założyłem kosmyk jej włosów za ucho, pachniała tak samo cudownie jak zawsze. Głęboko patrząc mi w oczy wsunęła mi ręce pod koszulkę i nie wiem co wolałem czy ten jej pewny, pełen miłości wzrok, który prosił o to, żebym uczynił ją swoją królową tu i teraz. Ten wzrok, który prosił o to, żebym poświęcił jej tu i teraz jak najwięcej atencji, żeby poczuła się jak bogini i żebym dotykał ją jakby była najdelikatniejszą rzeczą na tej ziemi, a tak właśnie było czy dotyk jej drobnych chłodnych rączek, na który zadrżałem i które wędrowały coraz niżej. O nie, to ja dzisiaj chcę jej tak bardzo, chcę jej ciała jak nigdy przedtem i chcę jej prawdziwej.-zanim jej dłonie zawędrowały za nisko wziąłem ją na ręce i posadziłem na skraju łóżka. Pomogła mi zdjąć koszulkę i oplotła mnie nogami kiedy klęczałem obok niej.
-I będzie tak czule i powolutku ?-zapytała łącząc nasze usta i jeszcze bardziej się przysuwając
-Będzie jak tylko chcesz-szepnąłem jej czule do ucha zdejmując bluzkę. Widziałem jak bardzo potrzebowała tej bliskości. Całowała mnie tak zachłannie ale z drugiej strony tak czule kiedy zdejmowałem z niej kolejne ubrania i drżała przy każdym moim dotyku i miałem wrażenie, że jest jeszcze bardziej krucha niż zwykle. Miałem wrażenie, że ta bliskość jest dla niej jakąś ucieczką, że ma być chwilowym zapomnieniem i że tak naprawdę potrzebuje MNIE, potrzebuje po prostu mocnego uścisku i czułem się trochę tak jakbym odrobinę wykorzystywał to i sam nie wiem ale było inaczej niż zwykle, co nie znaczy że nie tak samo cudownie.
-Kochanie?-zapytałem cicho odgarniając włosy z jej twarzy-Na pewno chcesz to robić?-pocałowałem ją nie mogąc się powstrzymać. Naprawdę była taka pociągająca kiedy leżała pode mną w samej bieliźnie z mokrymi lekko napuchniętymi ustami i zmierzwionymi włosami, zresztą zawsze była ale teraz sto razy bardziej.
-Chcę, potrzebuje cię-zamknęła moje usta pocałunkiem tak, że mogłem tylko wydać z siebie coś na wzór jęknięcia. Zdjąłem z niej resztę i zrobiłem dokładnie to czego chciała czyli byłem jak najbardziej czuły tak, żeby czuła się jak najbardziej wyjątkowa. Widziałem, że przeżywa to zdecydowanie mocniej niż zwykle, była taka sensualna, była tak blisko i szeptała jak bardzo mnie kocha i nawet nie zdawała sobie sprawy jak to na mnie działa. NIGDY ale naprawdę NIGDY nie pragnąłem tak żadnej dziewczyny, przysięgam że nigdy nie czułem tego co czuje kiedy w niej jestem i nie uwielbiałem tak bardzo zapachu żadnej z nich. I zawsze kiedy zapewniam ją o jej niezwykłości jestem w stu procentach szczery.
__________________________________________
Opierałam się na jego klatce piersiowej i całowałam go delikatnie. Zamknął oczy i tylko lekko się uśmiechał a ja przyglądałam się jego spokojnej twarzy.
-Jak zwykle było cudownie skarbie.-przytuliłam się do niego.
-Jesteś niesamowita-położył dłoń na moich plecach. Był śpiący, już nic nie mówiłam tylko patrzyłam jak zasypia co jakiś czas muskałam dłonią jego policzek albo usta, przeczesywałam jego włosy. Leżenie obok niego kiedy byliśmy nakryci tylko puszystą kołdrą a wokół leżały w nieładzie poduszki i wspomnienie tego jak całuje moje ciało zachłannie; zostawiając wilgotny ślad swoich ust było apogeum szczęścia. Apogeum szczęścia było to, że wiedziałam że ten chłopak jest TYLKO MÓJ. A ja jestem tą dziewczyną, która daje mu najwięcej szczęścia.
"Czego chcesz Kamil? Myślałam że wszystko jest już jasne." Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam.
"Zadośćuczynienia."
"A dokładniej?"-odpisałam
"Twój stary zniszczył mi życie."-wow tak jakby to on wcześniej nie próbował zrobić tego z moim.
"Nie mam ochoty na rozmowy z tobą, więc proszę przejdźmy do konkretów."
"20 tysięcy i sesyjka?"-proszę?!!! O nie, koleś jest jeszcze bardziej pojebany niż kiedyś. Rzuciłam telefon na łóżko i cholera jasna zaczęłam się poważnie zastanawiać co ja mam teraz zrobić? W końcu te zdjęcia moje i Mateusza nie były takie najgorsze..., no dobra ale nie wiem czy nie ma czegoś jeszcze, poza tym jest zdolny do najgorszego, wysłanie tych zdjęć do moich rodziców to najmniejszy problem. Dlaczego zawsze kiedy wszystko zaczyna się układać zjawia się jakiś powalenieć i zaczyna mieszać?! Do końca dnia postanowiłam udawać, że problem nie istnieje i zaczęłam przygotowywać rzeczy do szkoły. Jak gdyby nigdy nic zeszłam na kolacje, a później wróciłam na górę i zadzwoniłam do Mateusza.
-Hej-próbowałam brzmieć normalnie, nie chciałam go martwić
-Hej, coś się stało? Masz jakiś smutny głos...-chyba się nie udało
-Tak, mamy problem i nie mam żadnego dobrego pomysłu jak go rozwiązać.-przygryzłam wargę od środka.
-Boże, Natalia jaki problem?-jestem pewna, że potarł czoło, a ja teraz uświadomiłam sobie jak to mogło zabrzmieć
-Nie, spokojnie nie jestem w ciąży-a jak to powiedziałam to jeszcze bardziej uświadomiłam sobie jak to musiało zabrzmieć dla niego. Słyszałam jak odetchnął.
-Nie chce opowiadać ci o tym przez telefon... przyjdziesz jutro do mnie? Po południu?
-Dobrze, jasne.
Nie chciałam go martwić ale naprawdę się bałam. Kamil był niepoczytalny, nie mam pojęcia do czego może posunąć się tym razem. Niestety miał powody, żeby się mścić.
"Przestraszyłaś się maleńka? Nie ma czego, jeśli tylko będziesz chciała współpracować nic złego się nie stanie"
"Daj mi trochę czasu"-odpisałam niezobowiązująco
"Oby nie za dużo"-odpisał, a ja już na dziś dałam sobie spokój, pewnie nie wymyśle nic szczególnego.
.........................................................
-Hej-przywitałam się z nim wpuszczając go do środka
-Cześć-odpowiedział i w ostatniej chwili przypomniał sobie, żeby nie zrobić tego jak zwykle.
-Chodź, pójdziemy na górę.-po drodze Mateusz przywitał się z moimi rodzicami, którzy oglądali film w telewizji. Dostrzegłam, że patrzą na tą sytuacje podejrzliwie ale raczej odnoszą się do niego z serdecznością, więc. Domyślam się, że mama opowiedziała już tacie o wszystkim to znaczy nie wiem czy powiedziała mu o mailu, ale o tym że spotkałam się z Mateuszem na pewno.
-No to o co chodzi? Bo już się boje, jak patrze na twoją minę
-Ja też się boje...-zagryzłam wargę
-Słoneczko spokojnie-przytulił mnie- Powiedz mi co się stało a na pewno sobie poradzimy- a ja
nie wiedziałam od czego mam zacząć, nigdy nie wspominałam mu o Kamilu ani o tym co się wtedy działo w moim życiu. Wzięłam głęboki oddech.
-Dobrze, usiądź-usiadł na łóżku a ja obok niego.
-Nigdy Ci o tym nie mówiłam, ale.. jakiś rok temu, zaraz na początku liceum, spotykałam się z Kamilem i może przez własną naiwność, ale sporo wycierpiałam przez niego.-przerwałam na chwile i spuściłam wzrok-objął mnie ramieniem a ja oparłam na nim głowę.
-Poznałam go na dniu otwartym w mojej szkole, robił zdjęcia, fajnie nam się rozmawiało, oprowadził mnie i Matyldę. No i dalej wiesz pisaliśmy ze sobą później zaczął się rok szkolny, a my zaczęliśmy się spotykać a i jeszcze robił mi zdjęcia, bo okazało się, że zajmuje się fotografią na poważnie, w sumie można powiedzieć że zawodowo bo realizował już jakieś małe zlecenia. Mateusz słuchał i pocierał moje ramię.
-I ja jak głupia idiotka dałam mu się namówić na sesje... taką, nie rozbieraną ale powiedzmy, że zmysłową, matko jak mi wstyd!-pocałował mnie w głowę a ja kontynuowałam.
-Nie mam pojęcia dlaczego się na to zgodziłam skoro i tak nigdzie nie chciałam wykorzystać tych zdjęć. W grudniu były jego urodziny dziewiętnaste. Oczywiście zaprosił mnie na imprezę i kiedy wszyscy się dobrze bawili to wziął mnie na górę i chciał, żebym zrobiła mu prezent. Twierdził że spotykamy się już tak długo, że to najwyższy czas... Ja nie chciałam, ale on zaczął mnie dotykać, dobierał się do mnie, krzyczałam i w końcu usłyszała mnie Matylda, która wbiegła do pokoju no i uratowała mnie. Później o wszystkim dowiedzieli się moi rodzice, bo wysłał te przepiękne zdjęcia tym razem mojemu tacie, myślałam że spale się ze wstydu kiedy siedziałam jego gabinecie a on
mi je pokazywał. No i oczywiście mogliśmy się rozstać jak normalni ludzie, zapomnieć o wszystkim ale nie. Chciał od mojego tatuśka jakiś hajs, bo inaczej zagroził, że te zdjęcia pokażą się jeszcze w następnym wydaniu jakiegoś magazynu dla panów. Możesz sobie wyobrazić jak mój ojciec się
wściekł. Najpierw troszkę na mnie, że byłam taka naiwna i pozwoliłam sobie na coś takiego no ale
ostatecznie nie winił mnie za cała sprawę uznając, że mam prawo popełniać błędy młodości poza tym byłam zaślepiona i tak dalej. Kamilowi oczywiście nie uszło na sucho; tata całą sprawę zgłosił na policje, powiedziałam mu też o tym co Kamil próbował mi zrobić więc ostatecznie wnieśliśmy oskarżenie o próbę gwałtu i oczywiście ojciec wynajął najlepszych prawników tak żeby Kamilek popamiętał nas do końca życia. Dostał jakiś wyrok w zawieszeniu za tą próbę, szantaż za całą tą s
esje, która nie była do końca legalna jako że nie miałam 18 lat. No i został wydalony ze szkoły
oczywiście po cichu, żeby nikt się nie dowiedział coby to nie zaszkodziło mojej reputacji. Z tego co
mi wiadomo to wyjechał gdzieś na drugi koniec Polski. Do końca życia zapamiętam jego przerażoną minkę kiedy mijał na korytarzu w sądzie mojego tatę. Nie mam pojęcia jakie mieli porachunki poza salą sądową, ale wydaje mi się że nie chciała bym być w jego skórze.
-Dlaczego mi nic o tym wcześniej nie mówiłaś?-odezwał się cicho i przytulił mnie mocniej
-Właściwie to nie wiem, uważałam że to zamknięty rozdział w moim życiu, uporałam się z tym i wszystko było okey.
-Było?-jest spostrzegawczy
-Było... bo wrócił.-wysunęłam się z jego objęć
-Jak to?
-Wysłał mojej mamie maila z naszymi zdjęciami-stanęłam przed nim i splotłam ręce pod piersiami nerwowo zaciskając palce na ramionach. Nic się nie nauczył po ostatniej sytuacji. To znaczy moja mama ona nie wie od kogo jest ten mail.
-Poważnie? Ale to twoja mama? Twoi rodzice oni już o nas wiedzą?
-Nieee-albo mi się wydawało albo posmutniał.-Powiedziałam mamie, że przyjaźnimy się, aleee obiecuje Ci, że powiem im niedługo, naprawdę. Mama nie była zła, wydaje mi się że jakoś by to przeżyła-usiadłam mu na kolanach.
-A co właściwie było na tych zdjęciach?-zapytał obejmując mnie
-Zrobił je jak szliśmy na zakupy wczoraj i na jednym z nich mnie obejmujesz. Nic specjalnego i tylko dlatego mi uwierzyła, ale boje się. On jest zdolny do wszystkiego... Zażądał 20 tysięcy i sesji. Inaczej powiedział, że wyśle mamie pikantniejsze zdjęcia... I wysłał mi jedno, niby też nic specjalnego. Poczekaj pokaże Ci.-wstałam i włączyłam zdjęcie wysłane przez Kamila.
-Jezu, jak to dojdzie do twojego ojca to mnie zabije, w najlepszym wypadku zwolni.-nie umiem stwierdzić czy był przerażony czy bardziej go to bawiło.
-To jeszcze nic, ale serio nie mam pojęcia co gorszego może mieć.
-No wiesz dalej już okna były zasłonięte-musnął ustami moją szyje
-Ej! Proszę cię nie w takiej chwili-odsunęłam się na co on się zaśmiał
-Wiem przecież, wiem, ale tak ciężko jest ci się oprzeć
-Po cholerę ja odsunęłam tą roletę?!
-Dobra Nati daj spokój, teraz trzeba pomyśleć co z tym zrobić. Tak szczerze nie ma chyba dobrego wyjścia. Nawet jeśli dasz mu te pieniądze to nigdy w życiu nie pozwolę, żeby robił Ci jeszcze jakieś zdjęcia.
-Wiem, ja też już nigdy więcej nie dam mu nawet wziąć przy mnie aparatu do ręki. Ale co mam im iść teraz wszystko powiedzieć? Czekać aż wyśle im zdjęcia czy iść z nim na wojnę? Nie mam pojęcia co zrobić-schowałam twarz w dłoniach i usiadłam na przeciwko niego.
-Aż tak bardzo boisz się przyznać do tego, że ze mną jesteś?-zapytał po chwili ciszy. Podniosłam wzrok i popatrzyłam na niego.
-Boje się-cicho odpowiedziałam
-Aha-spuścił wzrok
-Boje się, że nie będzie tak jak teraz. Boje się, że zaczną mnie kontrolować, że nie będę mogła
spędzać z tobą aż tyle czasu, że noc u Matyldy już nie przejdzie... A tak strasznie nie chcę z tego rezygnować.
-Skąd wiesz, że tak będzie? Sama mówiłaś, że twoja mama była by w stanie to zaakceptować. Natalka tak było by naprawdę dużo łatwiej. Nie chcę już udawać, że nic mnie z tobą nie łączy. Zobacz tak właściwie to Kamil wymyślił sobie żałosną formę szantażu. Straszy cię, że wyśle nasze zdjęcia twoim rodzicom. Szantażuje cię czymś co i tak kiedyś się wyda. I może lepiej, żeby to stało się wcześniej. Możesz być pewna, że choćby nie wiem co nie odpuszczę sobie Ciebie, choćbym musiał spotykać się z tobą przy tylnym wejściu w szkole.-on mówił, a ja słuchałam i analizowałam, miał racje i tylko ja byłam tchórzem.
-Masz racje Kamil to zawsze był zły strateg. Powiem im.-ostatnie słowa to najpewniejsze z rzeczy, które dziś powiedziałam.
-Serio?-zapytał z takim niedowierzaniem jakby nie miał świadomości co do mnie przed chwilą mówił.
-Tak.-pewnie patrzyłam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
-Kiedy nastąpi ta wiekopomna chwila?-zapytał z lekkim uśmiechem
-A zostaniesz na kolacji?-splotłam nasze dłonie
-A jesteś pewna, że twój tata mnie nie zabije widelcem czy coś?
-Nie zrobi tego.-wstałam i wtuliłam się w niego.-Kocham cię i na pewno nie pozwolę zadźgać cię widelcem.-wsunął mi dłoń pod koszulkę i zatrzymał palce na zapięciu mojego stanika.
-Wiem, że to nie miejsce i czas, ale mam na Ciebie taka ochotę Nati-wyszeptał, a ja przygryzłam jego wargę.
-Masz racje, to nie czas- odsunęłam się i puściłam mu oczko.-Chyba będzie musiała wystarczyć ci wyobraźnia dzisiaj wieczorem or something like This.
-Mamo! Za ile kolacja?-krzyknęłam wychylając się z pokoju
-15 minut, zamówiłam pizze. Mateusz zostaje?-odpowiedziała
-Tak! To zaraz zejdziemy.
-To co może mi opowiesz co byś ze mną zrobił jeśli to był by czas-usiadłam na fotelu i założyłam nogę na nogę
-O nie nie koleżanko, ja znam te twoje gierki. Tak mnie urządzasz, ze nie będę w stanie zejść
do twoich rodziców.
-Oj nawet nie wiesz jak bym chciała-zagryzłam wargę-Mateusz tak się stresuje!-wstałam energicznie z fotela i podeszłam do niego.-objął mnie w pasie i wtulił się w mój brzuch.
-Spokojnieee, może nie będzie tak strasznie. Może mnie polubią? W sumie mega ze mnie koleś.-zaśmiał się a ja usiadłam mu na kolanach .
-Dla mnie jesteś mega-chwyciłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta, ale tylko delikatnie i na chwilę, nie chciałam żeby to w tej chwili wymknęło się z pod kontroli a było tak blisko.
Poprawiłam włosy i zeszliśmy na dół. Przysięgam że w życiu niczym się tak nie stresowałam. Moja mama właśnie wyciągała talerzyki z szafki a tata odbierał pizze. Widziałam, że Mateusz mimo wszystko też jest zestresowany, w końcu nie codziennie się przyznaje szefowi, że spotyka się z jego
córką co jest praktycznie jednoznaczne z tym, że się z nią sypia. Takkk wydaje mi się, że o to
moi rodzice będą bać się najbardziej, ale o tym pomyślimy później.
-Siadajcie. Wyglądacie na głodnych-zaśmiała się moja mama kładąc na stole talerze.
-Zanim zaczniemy to chciała bym Wam coś powiedzieć-chwyciłam dłóń Mateusza, bo widziałam że był na maksa zagubiony a ja też czułam się pewniej dotykając go-wzrok mamy nie przeoczył tego gestu i byłam pewna że już wie co chce powiedzieć co zresztą nie było trudne do domyślenia się.
-Tata usiadł i zostawił pizze w spokoju.
-Ja i Mateusz, my jesteśmy razem-nie jestem pewna czy głos mi się nie zatrząsł, ale po wszystkim poczułam jak ogromny kamień, taki obelisk spada mi z serca.
-Ooo-z ust mojej mamy wydobył się tego typu dźwięk podczas, gdy ojciec siedział i chyba nie za bardzo wiedział co chcę powiedzieć.
-Czyli ta cała gra na gitarze to ściema tak?-zapytał w końcu a ja ucieszyłam się że w ogóle coś powiedział
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo jeszcze ani razu nic mi nie zagrałaś-odpowiedziała a ja za cholerę nie mogłam wyczuć jego emocji.
-Nie, uczyliśmy się ale...
-Okłamywałaś nas?-zapytał i teraz już wiedziałam że raczej jest pogubiony w uczuciach
-A co byście powiedzieli, gdybym się przyznała ?
-Natalia, nie wiem.
-O co w ogóle robisz problem? Nie zaakceptujesz naszego związku?-zapytałam w prost a moja mama zmierzyła mnie zimnym spojrzeniem jakby prosząc, żebym w to nie brnęła.
-Czego tak właściwie się boicie? Spodziewałam się takiej reakcji z waszej strony, ale myślałam, że przede wszystkim chodzi Wam o moje szczęście. I gdybyście nie zauważyli nie mam już 12 lat, za niecały rok będę pełnoletnia a przez wasze wychowanie stałam się już dawno!-wstałam od stołu. Wiem, że przesadziłam z tym wychowaniem. Właściwie nie wiem czym byłam zaskoczona, przecież liczyłam się z taką ich chłodną reakcją na tą wieść. Dobrze wiem, że hamowali się z komentarzami tylko ze względu na Mateusza.
-Nie jestem taki przekonany patrząc na twój wybryk z Kamilem rok temu-też uderzył poniżej pasa.
-Artur! Natalia! Przestańcie proszę-do akcji wkroczyła moja mama
-Przepraszam mamo, ale będzie lepiej kiedy przemyślicie to na spokojnie i porozmawiamy później. Za bardzo zależy mi na obu stronach, żeby się kłócić. Mateusz wydaje mi się, że będzie lepiej jak wyjdziemy-znowu chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z domu po tym jak pośpiesznie złapałam swój telefon i torebkę.
-I co teraz?-zapytał Mateusz kiedy wsiedliśmy do samochodu
-Jedźmy do Ciebie. Muszą to przemyśleć na spokojnie.
-Ej, ale nie rozumiem dlaczego ty mówisz o tym z takim spokojem-spojrzał na mnie zdziwiony
-Bo wiem, że nie są źli. Po prostu nie wiedzieli jak zareagować i tyle. Typowe zachowanie. Może mają jedynie jakieś małe obawy, ale nic poza tym. Troszkę zagrałam im na emocjach dla większego dramatyzmu, ale wierz mi że wszystko będzie w porządku. To znaczy ja będę musiała jeszcze przetrwać żenującą rozmowę o odpowiedzialności, antykoncepcji i moich ocenach zakończoną słowami ostrzeżenia przed wykorzystaniem i wyświechtane "gdyby coś ci zrobił, będzie miał do czynienia ze mną" Musisz się, więc mieć na baczności-uniosłam brwi.
_____________________________________________________
-Teraz już jest i czas i miejsce-przylgnęła do mojego ciała kiedy weszliśmy do mieszkania
-Piętnaście minut temu przeżyłaś najbardziej stresującą chwilę swojego życia i byłaś nieźle poddenerwowana a teraz-ściągałem powoli jej kurtkę
-A teraz chcę spędzić z tobą jak najmilsze chwile, tak żeby zapomnieć o całym stresie-obcierała o siebie nasze usta kusząc mnie niemiłosiernie
-A ja już rozgrzewałem wyobraźnie na samotną niedzielną noc-przyparłem ją delikatnie do ściany i założyłem kosmyk jej włosów za ucho, pachniała tak samo cudownie jak zawsze. Głęboko patrząc mi w oczy wsunęła mi ręce pod koszulkę i nie wiem co wolałem czy ten jej pewny, pełen miłości wzrok, który prosił o to, żebym uczynił ją swoją królową tu i teraz. Ten wzrok, który prosił o to, żebym poświęcił jej tu i teraz jak najwięcej atencji, żeby poczuła się jak bogini i żebym dotykał ją jakby była najdelikatniejszą rzeczą na tej ziemi, a tak właśnie było czy dotyk jej drobnych chłodnych rączek, na który zadrżałem i które wędrowały coraz niżej. O nie, to ja dzisiaj chcę jej tak bardzo, chcę jej ciała jak nigdy przedtem i chcę jej prawdziwej.-zanim jej dłonie zawędrowały za nisko wziąłem ją na ręce i posadziłem na skraju łóżka. Pomogła mi zdjąć koszulkę i oplotła mnie nogami kiedy klęczałem obok niej.
-I będzie tak czule i powolutku ?-zapytała łącząc nasze usta i jeszcze bardziej się przysuwając
-Będzie jak tylko chcesz-szepnąłem jej czule do ucha zdejmując bluzkę. Widziałem jak bardzo potrzebowała tej bliskości. Całowała mnie tak zachłannie ale z drugiej strony tak czule kiedy zdejmowałem z niej kolejne ubrania i drżała przy każdym moim dotyku i miałem wrażenie, że jest jeszcze bardziej krucha niż zwykle. Miałem wrażenie, że ta bliskość jest dla niej jakąś ucieczką, że ma być chwilowym zapomnieniem i że tak naprawdę potrzebuje MNIE, potrzebuje po prostu mocnego uścisku i czułem się trochę tak jakbym odrobinę wykorzystywał to i sam nie wiem ale było inaczej niż zwykle, co nie znaczy że nie tak samo cudownie.
-Kochanie?-zapytałem cicho odgarniając włosy z jej twarzy-Na pewno chcesz to robić?-pocałowałem ją nie mogąc się powstrzymać. Naprawdę była taka pociągająca kiedy leżała pode mną w samej bieliźnie z mokrymi lekko napuchniętymi ustami i zmierzwionymi włosami, zresztą zawsze była ale teraz sto razy bardziej.
-Chcę, potrzebuje cię-zamknęła moje usta pocałunkiem tak, że mogłem tylko wydać z siebie coś na wzór jęknięcia. Zdjąłem z niej resztę i zrobiłem dokładnie to czego chciała czyli byłem jak najbardziej czuły tak, żeby czuła się jak najbardziej wyjątkowa. Widziałem, że przeżywa to zdecydowanie mocniej niż zwykle, była taka sensualna, była tak blisko i szeptała jak bardzo mnie kocha i nawet nie zdawała sobie sprawy jak to na mnie działa. NIGDY ale naprawdę NIGDY nie pragnąłem tak żadnej dziewczyny, przysięgam że nigdy nie czułem tego co czuje kiedy w niej jestem i nie uwielbiałem tak bardzo zapachu żadnej z nich. I zawsze kiedy zapewniam ją o jej niezwykłości jestem w stu procentach szczery.
__________________________________________
-Jak zwykle było cudownie skarbie.-przytuliłam się do niego.
-Jesteś niesamowita-położył dłoń na moich plecach. Był śpiący, już nic nie mówiłam tylko patrzyłam jak zasypia co jakiś czas muskałam dłonią jego policzek albo usta, przeczesywałam jego włosy. Leżenie obok niego kiedy byliśmy nakryci tylko puszystą kołdrą a wokół leżały w nieładzie poduszki i wspomnienie tego jak całuje moje ciało zachłannie; zostawiając wilgotny ślad swoich ust było apogeum szczęścia. Apogeum szczęścia było to, że wiedziałam że ten chłopak jest TYLKO MÓJ. A ja jestem tą dziewczyną, która daje mu najwięcej szczęścia.
piątek, 9 marca 2018
Rozdział XXVII
"Wracaj do domu."-dostałam wiadomość o takiej treści po południu od mojej mamy i jako, że NIGDY wcześniej nie napisała mi czegoś takiego zaniepokoiłam się tym i chcąc nie chcąc zebrałam się do domu.
-Jestem, co się stało?-weszłam do salonu gdzie siedziała moja matka, ewidentnie poddenerwowana. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Jak próba?-mama zaczęła, ale wiedziałam że coś kręci
-Dobrze, już wszystko dograliśmy, jest okey.-usiadłam w fotelu
-Dlaczego kłamiesz?-zadała mi to pytanie całkowicie bez emocji, zachowując godność i maniery.
-Słucham? O czym ty mówisz? Mamo proszę przejdźmy do rzeczy. Wiesz, że nie lubię podchodów.
-Ja też nie. Co cię z nim łączy?- szczerze mnie zatkało, skąd moja mama wie gdzie byłam? Śledzi mnie? Zaczęłam się bać.
-Śledzisz mnie?-zadałam pytanie udając niewzruszoną
-Zawsze Ci ufałam. Wierzyłam, że nie robisz głupot.
-Skąd pomysł, że teraz robię?-mama nie odpowiedziała tylko podała mi iPada. To co tam zobaczyłam zdziwiło mnie na maksa. Były na nim zdjęcia. Zdjęcia moje i Mateusza kiedy idziemy razem chodnikiem obok osiedla, na którym mieszka, na kolejnym obejmuje mnie ramieniem, śmiejemy się. Były to zdjęcia z dzisiaj zrobione dosłownie 3h temu kiedy szliśmy na zakupy. Nie miałam pojęcia, że ktoś nas obserwuje, że robi nam przepiękną plenerową sesje. Na dobrą sprawę zdjęcia nie były jednoznaczne, ale ja musiałam się dobrze zastanowić czy może to właśnie nie jest dobry moment, żeby powiedzieć mamie prawdę i nie brnąć dalej w to kłamstwo, które staje się coraz bardziej uciążliwe. Tym kto mi je zrobił zajmę się później.
-Co cię z nim łączy?-nie odpowiedziałam, utkwiłam wzrok w ekranie a po chwili podniosłam się z fotela i udałam na górę.
-Trochę mi przykro, że dowiaduje się takich rzeczy w ten sposób
-Natalka, Natalia wracaj! -nie reagowałam na wołanie mamy. Potrzebowałam jeszcze chwilę czasu na zastanowienie.
Ledwo usiadłam na pufie kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Mogę?-mama uchyliła drzwi-nie odpowiedziałam więc uznała to za pozwolenie. Podeszła i przykucnęła obok pufy.
-Kochanie, wiem że ostatnio nie miałyśmy zbyt wiele okazji żeby rozmawiać i widzę jak bardzo się zmieniłaś, twoje życie. Nie jesteś już moją małą dziewczynką.-pochwyciła moją rękę. Wiem, że masz teraz swoje sprawy, ale nie chciała bym żebyś mnie okłamywała. Naprawdę nie musisz się mnie bać. Zwyczajnie się martwię. Proszę powiedz mi prawdę. Kim on jest dla Ciebie?-wzięłam głęboki oddech i odwróciłam głowę w stronę mojej mamy.
-Przyjacielem. Bardzo go lubię, lubię z nim rozmawiać, pomaga mi. Był dla mnie ogromnym wsparciem kiedy byłaś w szpitalu i później w klinice.
-I to wszystko?-spojrzała na mnie badawczo
-Ttak, po prostu dzisiaj kiedy dowiedziałam się, że wrócił chciałam się z nim spotkać, dawno się nie widzieliśmy. -sama nie wiem dlaczego zaczęłam się z tego tłumaczyć.
-Yhym. Natalia wiesz, to znaczy ufam Ci i wiem, że potrafisz dobrze dobierać sobie ludzi, którymi się otaczasz, ale żyję już trochę i mam świadomość tego, że często takie przyjaźnie przechodzą w fascynacje może czasem uczucie.
-Mamooo-westchnęłam
-Poczekaj. Nie chcę, żebyś cierpiała. On jest od Ciebie starszy o dobrych kilka lat.
-Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji to nie ma zbyt wiele do rzeczy. Poza tym nie znasz go, więc może powstrzymaj się od dalszych insynuacji na temat jego osoby.-nie chciałam zabrzmieć niemiło.
-Dobrze.-wstała-Ale proszę, gdyby to kiedyś stało się czymś więcej to powiedz nam dobrze?
-Jasne. A mamo zaczekaj, mogę wiedzieć skąd masz te zdjęcia?
-Dostałam z jakiegoś dziwnego adresu. A właśnie nad tym też bym się zastanowiła. To bardzo dziwna sytuacja.
-Sprawdzę to.-uśmiechnęłam się. Mama wyszła a ja jeszcze dobrą chwilę siedziałam i myślałam nad całą tą rozmową. Wydaje mi się, że zrobiłam słusznie mówiąc jej na razie tylko tyle. Zbadałam grunt i z tego co zauważyłam to wydaje mi się, że była by w stanie dać mu szansę. Uświadomiło mi to również, że jeśli coś z tym nie zrobię to moją relacja z mamą stanie się jak ze zwyczajną współlokatorką a tego bym nie chciała. Kiedy wstałam i skierowałam się w stronę łazienki dostałam powiadomienie o mailu.
"Podoba Ci się sesja? Jak mamusia? Bardzo krzyczała, nadal jest taka surowa jak kiedyś? Odpisz to może jakoś się dogadamy. Inaczej wyśle im nieco mocniejsze fotki. Łap mały przedsmak." W załączniku było również nasze zdjęcie, zrobione w oknie w momencie gdy byłam w samym staniku a Mateusz całował mnie w szyje.
-Jestem, co się stało?-weszłam do salonu gdzie siedziała moja matka, ewidentnie poddenerwowana. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Jak próba?-mama zaczęła, ale wiedziałam że coś kręci
-Dobrze, już wszystko dograliśmy, jest okey.-usiadłam w fotelu
-Dlaczego kłamiesz?-zadała mi to pytanie całkowicie bez emocji, zachowując godność i maniery.
-Słucham? O czym ty mówisz? Mamo proszę przejdźmy do rzeczy. Wiesz, że nie lubię podchodów.
-Ja też nie. Co cię z nim łączy?- szczerze mnie zatkało, skąd moja mama wie gdzie byłam? Śledzi mnie? Zaczęłam się bać.
-Śledzisz mnie?-zadałam pytanie udając niewzruszoną
-Zawsze Ci ufałam. Wierzyłam, że nie robisz głupot.
-Skąd pomysł, że teraz robię?-mama nie odpowiedziała tylko podała mi iPada. To co tam zobaczyłam zdziwiło mnie na maksa. Były na nim zdjęcia. Zdjęcia moje i Mateusza kiedy idziemy razem chodnikiem obok osiedla, na którym mieszka, na kolejnym obejmuje mnie ramieniem, śmiejemy się. Były to zdjęcia z dzisiaj zrobione dosłownie 3h temu kiedy szliśmy na zakupy. Nie miałam pojęcia, że ktoś nas obserwuje, że robi nam przepiękną plenerową sesje. Na dobrą sprawę zdjęcia nie były jednoznaczne, ale ja musiałam się dobrze zastanowić czy może to właśnie nie jest dobry moment, żeby powiedzieć mamie prawdę i nie brnąć dalej w to kłamstwo, które staje się coraz bardziej uciążliwe. Tym kto mi je zrobił zajmę się później.
-Co cię z nim łączy?-nie odpowiedziałam, utkwiłam wzrok w ekranie a po chwili podniosłam się z fotela i udałam na górę.
-Trochę mi przykro, że dowiaduje się takich rzeczy w ten sposób
-Natalka, Natalia wracaj! -nie reagowałam na wołanie mamy. Potrzebowałam jeszcze chwilę czasu na zastanowienie.
Ledwo usiadłam na pufie kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Mogę?-mama uchyliła drzwi-nie odpowiedziałam więc uznała to za pozwolenie. Podeszła i przykucnęła obok pufy.
-Kochanie, wiem że ostatnio nie miałyśmy zbyt wiele okazji żeby rozmawiać i widzę jak bardzo się zmieniłaś, twoje życie. Nie jesteś już moją małą dziewczynką.-pochwyciła moją rękę. Wiem, że masz teraz swoje sprawy, ale nie chciała bym żebyś mnie okłamywała. Naprawdę nie musisz się mnie bać. Zwyczajnie się martwię. Proszę powiedz mi prawdę. Kim on jest dla Ciebie?-wzięłam głęboki oddech i odwróciłam głowę w stronę mojej mamy.
-Przyjacielem. Bardzo go lubię, lubię z nim rozmawiać, pomaga mi. Był dla mnie ogromnym wsparciem kiedy byłaś w szpitalu i później w klinice.
-I to wszystko?-spojrzała na mnie badawczo
-Ttak, po prostu dzisiaj kiedy dowiedziałam się, że wrócił chciałam się z nim spotkać, dawno się nie widzieliśmy. -sama nie wiem dlaczego zaczęłam się z tego tłumaczyć.
-Yhym. Natalia wiesz, to znaczy ufam Ci i wiem, że potrafisz dobrze dobierać sobie ludzi, którymi się otaczasz, ale żyję już trochę i mam świadomość tego, że często takie przyjaźnie przechodzą w fascynacje może czasem uczucie.
-Mamooo-westchnęłam
-Poczekaj. Nie chcę, żebyś cierpiała. On jest od Ciebie starszy o dobrych kilka lat.
-Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji to nie ma zbyt wiele do rzeczy. Poza tym nie znasz go, więc może powstrzymaj się od dalszych insynuacji na temat jego osoby.-nie chciałam zabrzmieć niemiło.
-Dobrze.-wstała-Ale proszę, gdyby to kiedyś stało się czymś więcej to powiedz nam dobrze?
-Jasne. A mamo zaczekaj, mogę wiedzieć skąd masz te zdjęcia?
-Dostałam z jakiegoś dziwnego adresu. A właśnie nad tym też bym się zastanowiła. To bardzo dziwna sytuacja.
-Sprawdzę to.-uśmiechnęłam się. Mama wyszła a ja jeszcze dobrą chwilę siedziałam i myślałam nad całą tą rozmową. Wydaje mi się, że zrobiłam słusznie mówiąc jej na razie tylko tyle. Zbadałam grunt i z tego co zauważyłam to wydaje mi się, że była by w stanie dać mu szansę. Uświadomiło mi to również, że jeśli coś z tym nie zrobię to moją relacja z mamą stanie się jak ze zwyczajną współlokatorką a tego bym nie chciała. Kiedy wstałam i skierowałam się w stronę łazienki dostałam powiadomienie o mailu.
"Podoba Ci się sesja? Jak mamusia? Bardzo krzyczała, nadal jest taka surowa jak kiedyś? Odpisz to może jakoś się dogadamy. Inaczej wyśle im nieco mocniejsze fotki. Łap mały przedsmak." W załączniku było również nasze zdjęcie, zrobione w oknie w momencie gdy byłam w samym staniku a Mateusz całował mnie w szyje.
sobota, 3 marca 2018
Rozdział XXVI
Przez ten tydzień poradziłam sobie już z całym bałaganem w mojej głowie. Teraz już tylko odliczałam dni do jego przyjazdu za równo 6 dni. Za to nie poradziłam sobie ani trochę ze sprawdzianem z matematyki i to było dla mnie pewnego rodzaju zmartwienie, bo nigdy nie miałam problemów z nauką i raczej dobre oceny do czego byli przyzwyczajeni moi rodzice, czyli kolejny element idealnej córki, ale puki nic nie wiedzą nie będę sobie tym zaprzątać głowy. Założyłam szlafrok, przeczesałam włosy i zeszłam na śniadanie, bo teraz w każdy weekend jadaliśmy je wspólnie.
-Cześć-weszłam do kuchni i się przywitałam, pogoda za oknem była dziś okropna, padało i było jak to mówią "szaro-buro i ponuro". Dziwnie zgłodniałam przez noc, więc od razu zabrałam się za smarowanie tostów dżemem i konsumpcje.
-A może pojechalibyśmy do Pragi co ty na to Artur?-zapytała moja mama jakoś w toku konwersacji.
-Teraz? Nie wiem czy to ma sens, jeśli wyjedziemy teraz będziemy tam pod wieczór no i już jutro po południu będziemy musieli wracać, nie jest to chyba zbyt dobry pomysł Aniu.
-Przecież możemy wrócić w poniedziałek, ja nie mam żadnych spotkań, terminy też o dziwo mnie nie gonią.
-Tak, tylko że u mnie trochę gorzej, o 16 mam rozstrzygnięcie przetargu, no i Mateusz wczoraj wrócił ze szkolenia, chciałbym wdrożyć go w nowe obowiązki.-mam nadzieje, że nikt nie zauważył jak prawie zakrztusiłam się tostem.
-W takim razie faktycznie to nie najlepszy pomysł, ale może w przyszły weekend się uda. Chciała bym odwiedzić tą wystawę architektury z XIX wieku.
-A ty Natalka pojechała byś z nami?-zapytał mnie tata wyrywając mnie z szoku.
-Tak, to znaczy nie wiem jeszcze jak się wszystko ułoży, ale chciała bym.-o co chodzi? Jak to wrócił wczoraj? Przecież wyraźnie mówił, że wraca 18 czyli za równe 6 dni! Zaraz to wszystko wyjaśnię.
-A jak Ci minął tydzień? Jak w szkole?-średnio mam ochotę teraz odpowiadać na jakiekolwiek pytania, kiedy wiem że on jest już w Krakowie.
-Dobrze. O rany przepraszam Was, kompletnie zapomniałam że muszę lecieć bo o 10 mam próbę w bibliotece przed naszym projektem.-szybko dopiłam wodę i wstałam od stołu. Tak, w wymyślaniu historii na poczekaniu byłam niezastąpiona.
-Ale jest już za dziesięć dziewiąta nie zdążysz autobusem, weź taksówkę-skomentował tata
-Jasne-rzuciłam wychodząc po schodach.
Postanowiłam nie dzwonić, tylko jechać do niego i zrobić mu niespodziankę. Szybciutko wzięłam prysznic, nałożyłam naprawdę lekki makijaż i włożyłam dopasowane jeansy a do tego szary oversizowy sweter. Przerzuciłam przez ramię torebkę i w biegu założyłam buty oraz kurtkę. Taksówka już czekała, więc wsiadłam i podałam adres mojego ukochanego. Strasznie się cieszyłam i miałam tyle energii, że prawie poleciała bym tam na skrzydłach, ale z drugiej strony trochę mnie martwiło dlaczego nic mi nie powiedział.
Otworzyłam drzwi swoim kompletem kluczy i po cichu weszłam do mieszkania. Było cicho, ale widziałam że wrócił bo na wieszaku wisiała jego kurtka. Zdjęłam swoją i przekroczyłam próg salonu. Drzwi do sypialni były odsunięte, a moja miłość spała tak słodko. Oparłam się o ścianę i patrzyłam na niego, nie chciałam go budzić chociaż była już prawie 10, ale może wrócił późno. Niestety nie dałam rady długo się oprzeć pokusie dotknięcia go. Podeszłam i usiadłam na brzegu łóżka i czule położyłam dłoń na jego policzku, ośmielona tym że się nie obudził dotknęłam jego pełnej dolnej wargi przygryzając swoją, a później przeczesałam jego włosy. Uśmiechnął się lekko przez sen. Byłam taka szczęśliwa, że nareszcie mam go dla siebie, w jego łóżku. Kilka chwil później obudził się i chyba nie za bardzo wiedział o co chodzi.
-Natalka? Co ty tutaj robisz?-sennie zapytał przecierając oczy
-Powinnam cię zapytać o to samo-przejeżdżałam palcem wzdłuż jego obojczyka- uśmiechnął się szeroko, pochwycił moją rękę pocałował ją po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Pierwszy raz od tych 6 tygodni poczułam się błogo i bezpiecznie.
-Dlaczego nie powiedziałeś, że wracasz?-zapytałam nadal w niego wtulona
-Przepraszam, chciałem zrobić Ci niespodziankę, ale dopiero dzisiaj bo wróciłem do domu o 3. Miałem jeszcze na szybko próbę z chłopakami, bo dzisiaj wieczorem gramy koncert.-pocałował mnie w czubek głowy.
-Mateusz, tak za tobą tęskniłam-podniosłam się i spojrzałam mu w oczy podczas, gdy on odgarnął włosy z mojej twarzy i założył mi je za ucho.
-Ja też, ale teraz już nigdy na tak długo cię nie zostawię-przybliżyłam się i pocałowałam go, a on natychmiast to odwzajemnił, obejmując mnie w talii.
-Zrobię Ci śniadanie co?-odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka, zatrzymując wzrok na jego pięknym uśmiechu, tak dobrze wiedzieć, że mogę być dla kogoś radością. Odwróciłam się i wyszłam do kuchni. W lodówce nie było zbyt wiele, chyba wczoraj zrobił jakieś małe zakupy. Wyjęłam jajka, masło, pomidory. Standard śniadanko.
-Nie możemy najpierw ze sobą pobyć?-wszedł do kuchni i pocałował mnie w policzek łapiąc pomidorka.
-Przecież jesteśmy- wybiłam jajko do kubka
-Słońce-potrafi zmiękczyć mnie jednym malutkim słówkiem.-Nie jestem głodny-oparł się o blat obok mnie
-Jesteś-postanowiłam dalej się z nim przekomarzać
-Mogę zjeść za godzinę, za dwie. Nic mi nie będzie.
-A ja chcę, żebyś zjadł teraz- pochwyciłam jego twarz delikatnie w dłonie
-A ja już dłużej nie wytrzymam jak cię nie przytulę i nie pocałuje i nie w ogóle-położył mi dłonie na biodrach. Wiesz, że nie było dnia, żebym nie myślał jak to było trzymać twoje drobne ciałko w ramionach, jak smakują twoje usta. Zamykałem oczy i widziałem jak rozpuszczasz włosy, a później jak gasisz światło i kładziesz się obok mnie. Brakowało mi tego, że kiedy opowiadałaś mi jak ci minął dzień nie mogłem ich dotykać. Jesteś jedynym sensem mojego życia, moim światełkiem, kimś bez kogo już teraz nie wyobrażam sobie nic. Naprawdę.-pocałował mnie czule i delikatnie. To było
najpiękniejsze wyznanie miłości jakie słyszałam. Przytuliłam go i zapanował taki dziwny spokój, oddychał miarowo, a jego serce biło harmonijnie.
-A teraz już mogę dokończyć robić dla ciebie śniadanie?-zdjęłam dłoń z jego policzka i odsunęłam się kiedy skinął potakująco głową.
-To usiądź i poczekaj, zaraz będzie gotowe.-pogłaskałam go po głowie jak małego chłopca.
-Lubię jak się o mnie tak troszczysz-usiadł na krześle i obserwował każdy mój ruch, co było dość nie powiem że krępujące ale dziwne uczucie.
-Cieszę się, że mam o kogo.-przemieszałam jajecznice-Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, chciałam być komuś potrzebna, wiesz być dla kogoś oparciem, pomocą.
-Ślicznie wyglądasz-skomplementował mnie i uśmiechnął się pod nosem
-Dziękuje-zarumieniłam się i podałam śniadanie. Zabrał się za jedzenie a ja napisałam do Matyldy, żeby jakby co potwierdziła moją wersje z próbą w bibliotece. Nie wiem ile jeszcze będę to kryć, raz wydaje mi się, że już jestem gotowa na prawdę, a drugi całkowicie tracę odwagę, żeby im to wyznać.
-Wrócimy do naszych lekcji?-odsłoniłam roletę i odwróciłam się do niego
-A chcesz?-dokończył śniadanie i napił się soku
-Chcę spędzać z tobą więcej czasu. A wiesz, że nie będzie tak jak w wakacje, mam obowiązki a moja mamuśka pilnuje, żebym była najlepsza.
-Możemy wrócić, ale nie wiem czy będę umiał trzymać ręce przy sobie nawet w willi pana prezesa.-przewróciłam oczami na to stwierdzenie o willi pana prezesa, nie lubię kiedy podkreśla, że jestem córką jego szefa.
-Poradzisz sobie-uśmiechnęłam się lekko
-Jeśli nie będziesz zakładać takich spodni to może mi się uda.
-Coś z nimi jest nie tak?-uśmiechnęłam się bardziej
-Jest jak najbardziej tak, jest za tak.-wstał i podszedł do mnie, założył mi włosy za ucho pochylając się i całując moją żuchwę. Oparłam się o ścianę i już byłam jego. Całował mnie tak namiętnie i soczyście a ja byłam go tak bardzo spragniona. I nie byłam w stanie powstrzymać wszystkich "ochów" i "achów" kiedy mnie dotykał i ściągał ze mnie powoli każdą rzecz. Chciałam go poczuć jak najszybciej, może dlatego że wtedy mogliśmy być najbliżej jak tylko się da. Zdjęłam jego koszulkę i błądziłam dłońmi po jego klatce piersiowej. Cholera dopiero teraz sobie naprawdę uświadomiłam jak mi tego brakowało; kiedy mogłam czuć jego idealne mięśnie pod palcami i to jak powoduje u niego gęsią skórkę. Przy moim dotyku jego pocałunki stały się jeszcze bardziej głębokie i zachłanne. Nie chciałam odrywać się od jego ust ani na sekundę. Cały czas się całując zaszliśmy do sypialni, gdzie szybko rozpięłam swoje spodnie i Mateusz zdjął je ze mnie zaraz po tym jak położył mnie na łóżku. Wrócił do moich ust tak ogromnie spragnionych go po kilku sekundach rozłąki, jedną ręką ściągał swoje spodnie, które po chwili skopał do reszty. Kiedy zobaczyłam go w samych bokserkach byłam pewna, że choćby świat się teraz walił to ostatnią rzeczą, którą chce poczuć jest ON. Nie kontrolowałam w tym momencie swoich odruchów ani trochę, jakby moje ciało zwariowało mając go tak blisko. "Proszę, chcę cię już"- wypowiedziałam chyba niezbyt wyraźnie trzymając jego ramiona w uścisku kiedy pieścił pocałunkami mój dekolt. Chyba dotarły do niego moje słowa bo szybko zdjął naszą bieliznę i po tradycyjnym dźwięku rozrywanego foliowego pakieciku stało się. Niekontrolowany jęk wydobył się z moich ust kiedy zanurzył się we mnie. Zamknęłam oczy i zagryzłam wargę.
-W porządku?-zapytał poruszając się
-Lepiej, Mateusz lepiej-uniosłam biodra powodując, że jego pchnięcie było głębsze i tak zajebiście dobre. Widziałam jak przeszedł go dreszcz, zassał skórę nad moją piersią i wiedziałam, że znowu zostawił ślad, który cały czas będzie mi o nim przypominał.
-Możesz, mhh możesz szybciej iii o tak!-jęknęłam kiedy przyspieszył i sprawił, że jego ruchy były takie głębokie. Uwielbiałam to, że zawsze kiedy się kochaliśmy był tak skupiony na mnie. Podniósł głowę i patrzył mi prosto w oczy opierając dłoń na moim policzku.
-Wiesz, że jesteś NAPRAWDĘ piękna-cicho powiedział zwalniając ruchy
-Kocham Cię-dwa zwykłe słowa, które w tym momencie brzmiały zupełnie inaczej-ujęłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta. Chciałam skończyć cały czas czując ich smak.
-Cześć-weszłam do kuchni i się przywitałam, pogoda za oknem była dziś okropna, padało i było jak to mówią "szaro-buro i ponuro". Dziwnie zgłodniałam przez noc, więc od razu zabrałam się za smarowanie tostów dżemem i konsumpcje.
-A może pojechalibyśmy do Pragi co ty na to Artur?-zapytała moja mama jakoś w toku konwersacji.
-Teraz? Nie wiem czy to ma sens, jeśli wyjedziemy teraz będziemy tam pod wieczór no i już jutro po południu będziemy musieli wracać, nie jest to chyba zbyt dobry pomysł Aniu.
-Przecież możemy wrócić w poniedziałek, ja nie mam żadnych spotkań, terminy też o dziwo mnie nie gonią.
-Tak, tylko że u mnie trochę gorzej, o 16 mam rozstrzygnięcie przetargu, no i Mateusz wczoraj wrócił ze szkolenia, chciałbym wdrożyć go w nowe obowiązki.-mam nadzieje, że nikt nie zauważył jak prawie zakrztusiłam się tostem.
-W takim razie faktycznie to nie najlepszy pomysł, ale może w przyszły weekend się uda. Chciała bym odwiedzić tą wystawę architektury z XIX wieku.
-A ty Natalka pojechała byś z nami?-zapytał mnie tata wyrywając mnie z szoku.
-Tak, to znaczy nie wiem jeszcze jak się wszystko ułoży, ale chciała bym.-o co chodzi? Jak to wrócił wczoraj? Przecież wyraźnie mówił, że wraca 18 czyli za równe 6 dni! Zaraz to wszystko wyjaśnię.
-A jak Ci minął tydzień? Jak w szkole?-średnio mam ochotę teraz odpowiadać na jakiekolwiek pytania, kiedy wiem że on jest już w Krakowie.
-Dobrze. O rany przepraszam Was, kompletnie zapomniałam że muszę lecieć bo o 10 mam próbę w bibliotece przed naszym projektem.-szybko dopiłam wodę i wstałam od stołu. Tak, w wymyślaniu historii na poczekaniu byłam niezastąpiona.
-Ale jest już za dziesięć dziewiąta nie zdążysz autobusem, weź taksówkę-skomentował tata
-Jasne-rzuciłam wychodząc po schodach.
Postanowiłam nie dzwonić, tylko jechać do niego i zrobić mu niespodziankę. Szybciutko wzięłam prysznic, nałożyłam naprawdę lekki makijaż i włożyłam dopasowane jeansy a do tego szary oversizowy sweter. Przerzuciłam przez ramię torebkę i w biegu założyłam buty oraz kurtkę. Taksówka już czekała, więc wsiadłam i podałam adres mojego ukochanego. Strasznie się cieszyłam i miałam tyle energii, że prawie poleciała bym tam na skrzydłach, ale z drugiej strony trochę mnie martwiło dlaczego nic mi nie powiedział.
Otworzyłam drzwi swoim kompletem kluczy i po cichu weszłam do mieszkania. Było cicho, ale widziałam że wrócił bo na wieszaku wisiała jego kurtka. Zdjęłam swoją i przekroczyłam próg salonu. Drzwi do sypialni były odsunięte, a moja miłość spała tak słodko. Oparłam się o ścianę i patrzyłam na niego, nie chciałam go budzić chociaż była już prawie 10, ale może wrócił późno. Niestety nie dałam rady długo się oprzeć pokusie dotknięcia go. Podeszłam i usiadłam na brzegu łóżka i czule położyłam dłoń na jego policzku, ośmielona tym że się nie obudził dotknęłam jego pełnej dolnej wargi przygryzając swoją, a później przeczesałam jego włosy. Uśmiechnął się lekko przez sen. Byłam taka szczęśliwa, że nareszcie mam go dla siebie, w jego łóżku. Kilka chwil później obudził się i chyba nie za bardzo wiedział o co chodzi.
-Natalka? Co ty tutaj robisz?-sennie zapytał przecierając oczy
-Powinnam cię zapytać o to samo-przejeżdżałam palcem wzdłuż jego obojczyka- uśmiechnął się szeroko, pochwycił moją rękę pocałował ją po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Pierwszy raz od tych 6 tygodni poczułam się błogo i bezpiecznie.
-Dlaczego nie powiedziałeś, że wracasz?-zapytałam nadal w niego wtulona
-Przepraszam, chciałem zrobić Ci niespodziankę, ale dopiero dzisiaj bo wróciłem do domu o 3. Miałem jeszcze na szybko próbę z chłopakami, bo dzisiaj wieczorem gramy koncert.-pocałował mnie w czubek głowy.
-Mateusz, tak za tobą tęskniłam-podniosłam się i spojrzałam mu w oczy podczas, gdy on odgarnął włosy z mojej twarzy i założył mi je za ucho.
-Ja też, ale teraz już nigdy na tak długo cię nie zostawię-przybliżyłam się i pocałowałam go, a on natychmiast to odwzajemnił, obejmując mnie w talii.
-Zrobię Ci śniadanie co?-odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka, zatrzymując wzrok na jego pięknym uśmiechu, tak dobrze wiedzieć, że mogę być dla kogoś radością. Odwróciłam się i wyszłam do kuchni. W lodówce nie było zbyt wiele, chyba wczoraj zrobił jakieś małe zakupy. Wyjęłam jajka, masło, pomidory. Standard śniadanko.
-Nie możemy najpierw ze sobą pobyć?-wszedł do kuchni i pocałował mnie w policzek łapiąc pomidorka.
-Przecież jesteśmy- wybiłam jajko do kubka
-Słońce-potrafi zmiękczyć mnie jednym malutkim słówkiem.-Nie jestem głodny-oparł się o blat obok mnie
-Jesteś-postanowiłam dalej się z nim przekomarzać
-Mogę zjeść za godzinę, za dwie. Nic mi nie będzie.
-A ja chcę, żebyś zjadł teraz- pochwyciłam jego twarz delikatnie w dłonie
-A ja już dłużej nie wytrzymam jak cię nie przytulę i nie pocałuje i nie w ogóle-położył mi dłonie na biodrach. Wiesz, że nie było dnia, żebym nie myślał jak to było trzymać twoje drobne ciałko w ramionach, jak smakują twoje usta. Zamykałem oczy i widziałem jak rozpuszczasz włosy, a później jak gasisz światło i kładziesz się obok mnie. Brakowało mi tego, że kiedy opowiadałaś mi jak ci minął dzień nie mogłem ich dotykać. Jesteś jedynym sensem mojego życia, moim światełkiem, kimś bez kogo już teraz nie wyobrażam sobie nic. Naprawdę.-pocałował mnie czule i delikatnie. To było
najpiękniejsze wyznanie miłości jakie słyszałam. Przytuliłam go i zapanował taki dziwny spokój, oddychał miarowo, a jego serce biło harmonijnie.
-A teraz już mogę dokończyć robić dla ciebie śniadanie?-zdjęłam dłoń z jego policzka i odsunęłam się kiedy skinął potakująco głową.
-To usiądź i poczekaj, zaraz będzie gotowe.-pogłaskałam go po głowie jak małego chłopca.
-Lubię jak się o mnie tak troszczysz-usiadł na krześle i obserwował każdy mój ruch, co było dość nie powiem że krępujące ale dziwne uczucie.
-Cieszę się, że mam o kogo.-przemieszałam jajecznice-Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, chciałam być komuś potrzebna, wiesz być dla kogoś oparciem, pomocą.
-Ślicznie wyglądasz-skomplementował mnie i uśmiechnął się pod nosem
-Dziękuje-zarumieniłam się i podałam śniadanie. Zabrał się za jedzenie a ja napisałam do Matyldy, żeby jakby co potwierdziła moją wersje z próbą w bibliotece. Nie wiem ile jeszcze będę to kryć, raz wydaje mi się, że już jestem gotowa na prawdę, a drugi całkowicie tracę odwagę, żeby im to wyznać.
-Wrócimy do naszych lekcji?-odsłoniłam roletę i odwróciłam się do niego
-A chcesz?-dokończył śniadanie i napił się soku
-Chcę spędzać z tobą więcej czasu. A wiesz, że nie będzie tak jak w wakacje, mam obowiązki a moja mamuśka pilnuje, żebym była najlepsza.
-Możemy wrócić, ale nie wiem czy będę umiał trzymać ręce przy sobie nawet w willi pana prezesa.-przewróciłam oczami na to stwierdzenie o willi pana prezesa, nie lubię kiedy podkreśla, że jestem córką jego szefa.
-Poradzisz sobie-uśmiechnęłam się lekko
-Jeśli nie będziesz zakładać takich spodni to może mi się uda.
-Coś z nimi jest nie tak?-uśmiechnęłam się bardziej
-Jest jak najbardziej tak, jest za tak.-wstał i podszedł do mnie, założył mi włosy za ucho pochylając się i całując moją żuchwę. Oparłam się o ścianę i już byłam jego. Całował mnie tak namiętnie i soczyście a ja byłam go tak bardzo spragniona. I nie byłam w stanie powstrzymać wszystkich "ochów" i "achów" kiedy mnie dotykał i ściągał ze mnie powoli każdą rzecz. Chciałam go poczuć jak najszybciej, może dlatego że wtedy mogliśmy być najbliżej jak tylko się da. Zdjęłam jego koszulkę i błądziłam dłońmi po jego klatce piersiowej. Cholera dopiero teraz sobie naprawdę uświadomiłam jak mi tego brakowało; kiedy mogłam czuć jego idealne mięśnie pod palcami i to jak powoduje u niego gęsią skórkę. Przy moim dotyku jego pocałunki stały się jeszcze bardziej głębokie i zachłanne. Nie chciałam odrywać się od jego ust ani na sekundę. Cały czas się całując zaszliśmy do sypialni, gdzie szybko rozpięłam swoje spodnie i Mateusz zdjął je ze mnie zaraz po tym jak położył mnie na łóżku. Wrócił do moich ust tak ogromnie spragnionych go po kilku sekundach rozłąki, jedną ręką ściągał swoje spodnie, które po chwili skopał do reszty. Kiedy zobaczyłam go w samych bokserkach byłam pewna, że choćby świat się teraz walił to ostatnią rzeczą, którą chce poczuć jest ON. Nie kontrolowałam w tym momencie swoich odruchów ani trochę, jakby moje ciało zwariowało mając go tak blisko. "Proszę, chcę cię już"- wypowiedziałam chyba niezbyt wyraźnie trzymając jego ramiona w uścisku kiedy pieścił pocałunkami mój dekolt. Chyba dotarły do niego moje słowa bo szybko zdjął naszą bieliznę i po tradycyjnym dźwięku rozrywanego foliowego pakieciku stało się. Niekontrolowany jęk wydobył się z moich ust kiedy zanurzył się we mnie. Zamknęłam oczy i zagryzłam wargę.
-W porządku?-zapytał poruszając się
-Lepiej, Mateusz lepiej-uniosłam biodra powodując, że jego pchnięcie było głębsze i tak zajebiście dobre. Widziałam jak przeszedł go dreszcz, zassał skórę nad moją piersią i wiedziałam, że znowu zostawił ślad, który cały czas będzie mi o nim przypominał.
-Możesz, mhh możesz szybciej iii o tak!-jęknęłam kiedy przyspieszył i sprawił, że jego ruchy były takie głębokie. Uwielbiałam to, że zawsze kiedy się kochaliśmy był tak skupiony na mnie. Podniósł głowę i patrzył mi prosto w oczy opierając dłoń na moim policzku.
-Wiesz, że jesteś NAPRAWDĘ piękna-cicho powiedział zwalniając ruchy
-Kocham Cię-dwa zwykłe słowa, które w tym momencie brzmiały zupełnie inaczej-ujęłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta. Chciałam skończyć cały czas czując ich smak.
Po wszystkim pocałował mnie w ramię i przytulił się do mojej klatki piersiowej. To jak bardzo byliśmy stęsknieni i jak bardzo się pragnęliśmy było niesamowitym, ciepłym uczuciem. To był nasz piąty raz i chyba zaczęło nam naprawdę wychodzić. Uśmiechnęłam się do siebie i delektowałam się uczuciem jego ciepłej skóry pod moimi palcami kiedy głaskałam go po plecach.
czwartek, 15 lutego 2018
Rozdział XXV
Dwa miesiące później
Rok szkolny zaczął się już na dobre, a wakacje pozostały tylko dobrym a właściwie najlepszym jak do tej pory wspomnieniem w moim życiu. To jak bardzo wszystko zmieniło się w przeciągu tych dwóch miesięcy nie mieści mi się w głowie, w życiu nie przypuszczałam, że życie może tak wywrócić się o 180 stopni, w tym wypadku jednak zdecydowanie na lepsze. Mama wróciła z kliniki 3 tygodnie temu i domowa sytuacja wróciła całkowicie do normy, a nawet jest lepiej; zaczęliśmy z rodzicami spędzać więcej czasu razem, oboje mniej pracują i również więcej chwil poświęcają tylko dla siebie. Może zabrzmi to dziwnie ale chyba ten wypadek był potrzebny, potrzebny żebyśmy wszyscy uświadomili sobie co jest w życiu naprawdę ważne, KTO jest dla nas naprawdę ważny.
Mateusz za dwa tygodnie wraca ze szkolenia i nie mogę się już doczekać kiedy znowu będę miała go na miejscu, na codzień. Minęło już 6 tygodni odkąd wyjechał, a przez pierwsze 2 totalnie nie umiałam sobie poradzić z tęsknotą, przepłakałam całe 14 wieczorów wtulona w jego bluzę i wpatrzona w jego zdjęcie. I mimo, że rozmawiamy codziennie przez telefon albo skype'a to zwyczajnie brakuje mi jego uścisku i tak bardzo chcę, żeby znowu pocałował mnie w czoło kiedy będę siedzieć na jego kolanach przytulona do jego piersi. Tym bardziej, że parę dni temu zaczął się listopad czyli najbardziej depresyjny miesiąc roku a ja jestem tak zawalona obowiązkami, że czasami dopada mnie uczucie zwykłej ludzkiej bezsilności, na którą tylko on zna lekarstwo. Rodzice oczywiście nadal o niczym nie wiedzą, ale z każdym dnie przekonuje się, że niedługo będę musiała im to oznajmić.
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka, który oznajmiał, że nastał weekend i koniec tego koszmarnego tygodnia, który napsuł mi nerwów co niemiara. Matylda proponowała mi nawet domówkę u jej chłopaka , ale to było chyba ostatnie na co miałam ochotę.
-I jak? Zmieniłaś zdanie? Widzimy się o 19?-zagadnęła moja przyjaciółka kiedy opuszczałyśmy placówkę
-Nie, dzięki ale naprawdę nie mam ochoty na zabawy. Muszę iść do Mateusza, wywietrzyć mieszkanie, podlać kwiatki takie tam.-naciągnęłam kaptur na głowę
-Aha, jasne od kiedy twój chłopak to taki ogrodnik? Niech zgadnę idziesz do mieszkania i będziesz leżeć na jego łóżku wtulona w poduszkę, bo tak bardzo za nim tęsknisz.
-Tak, dokładnie tak będę robić. Serio wariuje już bez niego, nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Więc wybacz, ale nie będę Ci psuć wieczoru swoją zamułą, ty idź i baw się dobrze a ja pobędę sama ze sobą.
-Słonko, jeszcze tylko dwa tygodnie zleci ani się obejrzysz i będziesz szła do niego a nie do pustego mieszkania i nie będziesz musiała tulić poduchy.-przytuliła mnie a ja zacisnęłam zęby po czym uśmiechnęłam się do niej, pożegnałam i pośpiesznym krokiem udałam się na przystanek.
Resztką sił weszłam na 3 piętro, otworzyłam drzwi, zdjęłam buty, kurtkę i tak jak powiedziała Matylda rzuciłam się na łóżko i schowałam twarz w poduszce. Za oknem zaczynało się robić ciemno a ja nareszcie odetchnęłam po całym ciężkim tygodniu. Zawsze jak przychodzę tu teraz raz, czasem 2 razy w tygodniu odkąd Mateusz wyjechał czuje się taka dziwnie dorosła. Leżałam tak przez kilkanaście minut, później wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać insta, odpisywać na wiadomości, przerwał mi to Mateusz dzwoniący na FaceTime'ie.
-Cześć skarbie-przywitał mnie promiennym uśmiechem, boże od razu zrobiło mi się cieplej na serduszku
-Hej-też się uśmiechnęłam
-Widzę, że jesteś u mnie, to dobrze się składa, Wojtek prosił mnie o taką żółtą teczkę, no a ona jest tam gdzieś u mnie w szafie to ja do niego zadzwonię że może po nią zaraz wpaść to mu przekażesz okey?
-Jasne. Co u Ciebie?-podniosłam się i oparłam o ścianę.
-Raczej nudno. Wróciłem chwilę temu z wykładu i zaraz pójdę coś zjeść. Mam już powoli dość tego, no ale już końcówka.-porozmawialiśmy jeszcze chwilkę i Mateusz poszedł bo za kilkanaście minut kończyła się pora obiadowa. Włączyłam telewizor i delektowałam się spokojem... niedługo niestety. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej, ja po tą teczkę-to był Wojtek, a ja totalnie zapomniałam że miałam jej poszukać
-A tak, już szukam, wejdź.-zaprosiłam go do środka i udałam się do sypialni, gdzie otworzyłam szafę. Cholera jasna kto wymyślił te najwyższe półki i dlaczego wszyscy tam układają papiery? Stanęłam na palcach próbując dosięgnąć pudła, w którym owa żółta teczka ma się znajdować. Już prawie je miałam i.. spadło... z wielkim hukiem.
-Natalka? Wszystko okey?-usłyszałam głos Wojtka z przedpokoju
-Tak, tak, w porządku-wszystko ze środka się wysypało i narobiło mi niezłego bałaganu. No niestety teczki tam nie było, gdyż jak udało mi się dostrzec leżały jednak obok. Stanęłam więc na palcach jeszcze raz i dosięgnęłam docelowego przedmiotu. Wyszłam z pokoju i podałam ją Wojtkowi.
-O żyjesz, już miałem sprawdzić czy nic ci nie jest-uśmiechnął się i wziął ode mnie przedmiot.
-Hah, mały wypadek ale jest okey. Napijesz się czegoś?-zaproponowałam bo przypomniałam sobie, że to było trochę nietaktowne, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale z drugiej strony wolała bym jednak, żeby się nie zgodził, myślę że ta rozmowa mogła by mnie nieco zmęczyć, oczywiście lubię Wojtka, ale moja introwertyczna natura wzięła górę w tym momencie.
-Nie, dzięki ale muszę spadać.- cóż, odprowadziłam go do drzwi i wróciłam żeby posprzątać ten bałagan. Przykucnęłam przed szafą i zaczęłam zbierać papiery, które wypady z pudełka;prawdopodobnie jakieś umowy i temu podobne. Było coś jeszcze; biała koperta o większym rozmiarze niż standardowa podpisana kobiecym charakterem pisma "Mateusz". Niestety domyślałam się co jest w środku i jakoś na samą myśl, że prawdopodobnie to list od Julki przeszedł mnie dziwny dreszcz. Chyba nie powinnam go otwierać... chodzi o zwyczajną przyzwoitość i może powinnam pozostać przy takiej wiedzy jaką mam, boje się że mogę dowiedzieć się czegoś co zmieni wszystko, a dobrze mi jest tak jak jest. Wrzuciłam, więc list do pudełka, zamknęłam je i odstawiłam na poprzednie miejsce. Wróciłam na sofę, wzięłam do ręki telefon, ale moje odkrycie nie dawało mi spokoju.
Walić zasady, wróciłam do pokoju i ściągnęłam pudełko na dół po czym znowu wzięłam do rąk ten list. Ciekawość wygrała, delikatnie go otworzyłam i usiadłam na łóżku. W środku był list i dwa zdjęcia. Tak... to był list od Julki, od byłej dziewczyny mojego chłopaka, która popełniła samobójstwo. Świadomość tego, że to ona go kiedyś napisała, że trzymała to w dłoniach była przerażająca, pierwszy raz tak naprawdę to do mnie dotarło. Na pierwszym zdjęciu była ona i Mateusz, który obejmował ją w talii, śmiali się. Ona niewątpliwie była piękna; miała jasne blond włosy i aksamitną, porcelanową cerę, idealną figurę i taki promienny uśmiech. Nie znałam jej, ale wydaje mi się, że była taka niewinna i w głębi duszy taka delikatna. Patrzy na niego tak, tak... po prostu wygląda jak by naprawdę bardzo go kochała. Kolejne zdjęcie to wydruk USG podpisany, że to 13 tydzień, mój Boże maluszek był już całkiem spory, a zdjęcie nie było w najlepszym stanie. Nie wiem ile czasu Mateusz spędził na oglądaniu go, ale na pewno sporo. Wyjęłam list z koperty, otworzyłam go. Był długi i napisany czarnym tuszem. Tusz był rozmazany w kilku miejscach i też był zniszczony. Przed oczami przebiegł mi obraz Mateusza, który płacząc czyta ten list. Nie, ja go nie
przeczytałam, nie dałam rady... Spojrzałam tylko na kilka słów. Napisała do niego, że czekała i do końca wierzyła, że wróci. W ostatnim akapicie: "Byłeś moją jedyną, największą miłością i może byłam naiwna, ale wierzyłam że kiedyś też mnie pokochasz, albo przynajmniej będę dla Ciebie kimś więcej niż koleżanką do spędzania miłych chwil. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz jak to jest kochać i że znajdziesz tą jedyną, która pozwoli Ci zobaczyć co znaczy prawdziwa miłość. Nie jesteś złym człowiekiem, jesteś po prostu tchórzem Mateusz, jesteś tchórzem. Życzę Ci jak najlepiej i kocham, kocham mimo wszystko. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz szczęśliwy.
P.S Szkoda ze nasze dziecko musi płacić za nasz brak odwagi."
https://www.youtube.com/watch?v=RENugvYCXgE
Jak bardzo musiała czuć się źle, że odebrała sobie życie, sobie i dziecku, dla mnie to jest nie wyobrażalne. Odkrycie tego listu i zdjęć to nie był dobry pomysł... Jest mi źle i sama nie wiem czy mam teraz ochotę być z nim czy sama. Może ja też kocham go tak samo naiwnie i może pewnego dnia to wszystko pryśnie i będzie boleć tak bardzo boleć, bo może kocham naiwnie, ale w stu procentach szczerze i kocham go na maksa, to już chyba ten moment, że choćby nie wiem co się stało on wrósł w moje serce na dobre i nic ani nikt go nie zastąpi. Nie co ja w ogóle wymyślałam?! Matko on już taki nie jest a ja jestem dla niego ważna. Po takich przeżyciach na pewno nie robił by już takich świństw. Za każdym razem patrzy na mnie jakbym była najdoskonalszym stworzeniem na Ziemi, pokazuje mi jak bardzo mnie kocha i jak bardzo mu na mnie zależy. Widzę jak bardzo się stara, żeby nawet w najmniejszym stopniu mnie nie zranić. A ona? Ona po prostu miała strasznego pecha, że trafiła na niego w tamtym etapie jego życia. A może uratowała i jego i siebie? Może oszczędziła wszystkim problemów, komplikacji. Wydaje mi się, że też nie umiała bym wychować w tym wieku sama dziecka i udźwignąć całej tej otoczki i znieść łatki laski, która dała się nabrać i puściła się z jakimś nieodpowiedzialnym kolesiem. Mam nadzieje, że jest jej tam dobrze, jej i maluszkowi. Nawet nie zauważyłam kiedy po policzku spłynęła mi łza. Otarłam ją szybko, schowałam zdjęcia i list. Ubrałam kurtkę, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z mieszkania. Po drodze nie odebrałam telefonu od Mateusza, nie umiałam jakoś w tym momencie z nim rozmawiać. Rodzice właśnie wychodzili na kolacje, minęliśmy się w drzwiach; byli tacy szczęśliwi. Uśmiechnęłam się na ich widok, zrobiłam sobie kolacje, wzięłam kąpiel i zakopałam się pod kołdrą, włączyłam serial. Do końca dnia pozostałam w dziwnym nastroju. Mateusz dzwonił jeszcze raz, a ja kolejny raz nie odebrałam. Musiałam strawić to wszystko co dzisiaj przeczytałam, zobaczyłam. Zamknęłam oczy i zobaczyłam go na tamtym zdjęciu, ten cwaniacki uśmiech, całkowicie zaburzył mi się obraz Mateusza, który sobie zbudowałam. Chyba byłam trochę zła na siebie, że to otworzyłam, i że w ogóle przejmuje się tym co było kiedyś.
"Natalka wszystko okey? Tęsknie za tobą. Kocham cię bardzo" -przeczytałam wiadomość od niego i strasznie mnie rozczuliła. W sumie ani razu odkąd wyjechał nie napisał mi, że tęskni, te dwa słowa były chyba za mało męskie, oczywiście to nie moje zdanie. Mam wrażenie, że udzieliła mu się moja zła aura. Odesłałam mu serduszko, żeby dać w ogóle znak życia i przeczytałam tego sms'a chyba jeszcze ze sto razy. No ja też mimo wszystko tęsknie. Bardzo tęsknie.
________________________________________
Witam Was po dość długiej przerwie, tym razem bez tłumaczenia :D Tak wyszło i tyle. Przepraszam i mam nadzieje, że kogoś jeszcze ucieszę tym rozdzialikiem i uwaga uwaga mam mega wenę, wenę plus czas więc może na dniach powstanie coś nowego. A i jeszcze mam pytanie, gdyby ktoś reflektował się wypowiedzieć; Czy nie przeszkadzało by wam więcej scen bliskości pomiędzy naszymi bohaterami, tzn ja mam wrażenie że takie sprawy zawsze lepiej się sprzedają ;p ale chciała bym zasięgnąć waszej opinii czy by was to nie zanudziło na śmierć. Oczywiście inne wątki również będą, spokojnie ;)
Rok szkolny zaczął się już na dobre, a wakacje pozostały tylko dobrym a właściwie najlepszym jak do tej pory wspomnieniem w moim życiu. To jak bardzo wszystko zmieniło się w przeciągu tych dwóch miesięcy nie mieści mi się w głowie, w życiu nie przypuszczałam, że życie może tak wywrócić się o 180 stopni, w tym wypadku jednak zdecydowanie na lepsze. Mama wróciła z kliniki 3 tygodnie temu i domowa sytuacja wróciła całkowicie do normy, a nawet jest lepiej; zaczęliśmy z rodzicami spędzać więcej czasu razem, oboje mniej pracują i również więcej chwil poświęcają tylko dla siebie. Może zabrzmi to dziwnie ale chyba ten wypadek był potrzebny, potrzebny żebyśmy wszyscy uświadomili sobie co jest w życiu naprawdę ważne, KTO jest dla nas naprawdę ważny.
Mateusz za dwa tygodnie wraca ze szkolenia i nie mogę się już doczekać kiedy znowu będę miała go na miejscu, na codzień. Minęło już 6 tygodni odkąd wyjechał, a przez pierwsze 2 totalnie nie umiałam sobie poradzić z tęsknotą, przepłakałam całe 14 wieczorów wtulona w jego bluzę i wpatrzona w jego zdjęcie. I mimo, że rozmawiamy codziennie przez telefon albo skype'a to zwyczajnie brakuje mi jego uścisku i tak bardzo chcę, żeby znowu pocałował mnie w czoło kiedy będę siedzieć na jego kolanach przytulona do jego piersi. Tym bardziej, że parę dni temu zaczął się listopad czyli najbardziej depresyjny miesiąc roku a ja jestem tak zawalona obowiązkami, że czasami dopada mnie uczucie zwykłej ludzkiej bezsilności, na którą tylko on zna lekarstwo. Rodzice oczywiście nadal o niczym nie wiedzą, ale z każdym dnie przekonuje się, że niedługo będę musiała im to oznajmić.
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka, który oznajmiał, że nastał weekend i koniec tego koszmarnego tygodnia, który napsuł mi nerwów co niemiara. Matylda proponowała mi nawet domówkę u jej chłopaka , ale to było chyba ostatnie na co miałam ochotę.
-I jak? Zmieniłaś zdanie? Widzimy się o 19?-zagadnęła moja przyjaciółka kiedy opuszczałyśmy placówkę
-Nie, dzięki ale naprawdę nie mam ochoty na zabawy. Muszę iść do Mateusza, wywietrzyć mieszkanie, podlać kwiatki takie tam.-naciągnęłam kaptur na głowę
-Aha, jasne od kiedy twój chłopak to taki ogrodnik? Niech zgadnę idziesz do mieszkania i będziesz leżeć na jego łóżku wtulona w poduszkę, bo tak bardzo za nim tęsknisz.
-Tak, dokładnie tak będę robić. Serio wariuje już bez niego, nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Więc wybacz, ale nie będę Ci psuć wieczoru swoją zamułą, ty idź i baw się dobrze a ja pobędę sama ze sobą.
-Słonko, jeszcze tylko dwa tygodnie zleci ani się obejrzysz i będziesz szła do niego a nie do pustego mieszkania i nie będziesz musiała tulić poduchy.-przytuliła mnie a ja zacisnęłam zęby po czym uśmiechnęłam się do niej, pożegnałam i pośpiesznym krokiem udałam się na przystanek.
Resztką sił weszłam na 3 piętro, otworzyłam drzwi, zdjęłam buty, kurtkę i tak jak powiedziała Matylda rzuciłam się na łóżko i schowałam twarz w poduszce. Za oknem zaczynało się robić ciemno a ja nareszcie odetchnęłam po całym ciężkim tygodniu. Zawsze jak przychodzę tu teraz raz, czasem 2 razy w tygodniu odkąd Mateusz wyjechał czuje się taka dziwnie dorosła. Leżałam tak przez kilkanaście minut, później wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać insta, odpisywać na wiadomości, przerwał mi to Mateusz dzwoniący na FaceTime'ie.
-Cześć skarbie-przywitał mnie promiennym uśmiechem, boże od razu zrobiło mi się cieplej na serduszku
-Hej-też się uśmiechnęłam
-Widzę, że jesteś u mnie, to dobrze się składa, Wojtek prosił mnie o taką żółtą teczkę, no a ona jest tam gdzieś u mnie w szafie to ja do niego zadzwonię że może po nią zaraz wpaść to mu przekażesz okey?
-Jasne. Co u Ciebie?-podniosłam się i oparłam o ścianę.
-Raczej nudno. Wróciłem chwilę temu z wykładu i zaraz pójdę coś zjeść. Mam już powoli dość tego, no ale już końcówka.-porozmawialiśmy jeszcze chwilkę i Mateusz poszedł bo za kilkanaście minut kończyła się pora obiadowa. Włączyłam telewizor i delektowałam się spokojem... niedługo niestety. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej, ja po tą teczkę-to był Wojtek, a ja totalnie zapomniałam że miałam jej poszukać
-A tak, już szukam, wejdź.-zaprosiłam go do środka i udałam się do sypialni, gdzie otworzyłam szafę. Cholera jasna kto wymyślił te najwyższe półki i dlaczego wszyscy tam układają papiery? Stanęłam na palcach próbując dosięgnąć pudła, w którym owa żółta teczka ma się znajdować. Już prawie je miałam i.. spadło... z wielkim hukiem.
-Natalka? Wszystko okey?-usłyszałam głos Wojtka z przedpokoju
-Tak, tak, w porządku-wszystko ze środka się wysypało i narobiło mi niezłego bałaganu. No niestety teczki tam nie było, gdyż jak udało mi się dostrzec leżały jednak obok. Stanęłam więc na palcach jeszcze raz i dosięgnęłam docelowego przedmiotu. Wyszłam z pokoju i podałam ją Wojtkowi.
-O żyjesz, już miałem sprawdzić czy nic ci nie jest-uśmiechnął się i wziął ode mnie przedmiot.
-Hah, mały wypadek ale jest okey. Napijesz się czegoś?-zaproponowałam bo przypomniałam sobie, że to było trochę nietaktowne, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale z drugiej strony wolała bym jednak, żeby się nie zgodził, myślę że ta rozmowa mogła by mnie nieco zmęczyć, oczywiście lubię Wojtka, ale moja introwertyczna natura wzięła górę w tym momencie.
-Nie, dzięki ale muszę spadać.- cóż, odprowadziłam go do drzwi i wróciłam żeby posprzątać ten bałagan. Przykucnęłam przed szafą i zaczęłam zbierać papiery, które wypady z pudełka;prawdopodobnie jakieś umowy i temu podobne. Było coś jeszcze; biała koperta o większym rozmiarze niż standardowa podpisana kobiecym charakterem pisma "Mateusz". Niestety domyślałam się co jest w środku i jakoś na samą myśl, że prawdopodobnie to list od Julki przeszedł mnie dziwny dreszcz. Chyba nie powinnam go otwierać... chodzi o zwyczajną przyzwoitość i może powinnam pozostać przy takiej wiedzy jaką mam, boje się że mogę dowiedzieć się czegoś co zmieni wszystko, a dobrze mi jest tak jak jest. Wrzuciłam, więc list do pudełka, zamknęłam je i odstawiłam na poprzednie miejsce. Wróciłam na sofę, wzięłam do ręki telefon, ale moje odkrycie nie dawało mi spokoju.
Walić zasady, wróciłam do pokoju i ściągnęłam pudełko na dół po czym znowu wzięłam do rąk ten list. Ciekawość wygrała, delikatnie go otworzyłam i usiadłam na łóżku. W środku był list i dwa zdjęcia. Tak... to był list od Julki, od byłej dziewczyny mojego chłopaka, która popełniła samobójstwo. Świadomość tego, że to ona go kiedyś napisała, że trzymała to w dłoniach była przerażająca, pierwszy raz tak naprawdę to do mnie dotarło. Na pierwszym zdjęciu była ona i Mateusz, który obejmował ją w talii, śmiali się. Ona niewątpliwie była piękna; miała jasne blond włosy i aksamitną, porcelanową cerę, idealną figurę i taki promienny uśmiech. Nie znałam jej, ale wydaje mi się, że była taka niewinna i w głębi duszy taka delikatna. Patrzy na niego tak, tak... po prostu wygląda jak by naprawdę bardzo go kochała. Kolejne zdjęcie to wydruk USG podpisany, że to 13 tydzień, mój Boże maluszek był już całkiem spory, a zdjęcie nie było w najlepszym stanie. Nie wiem ile czasu Mateusz spędził na oglądaniu go, ale na pewno sporo. Wyjęłam list z koperty, otworzyłam go. Był długi i napisany czarnym tuszem. Tusz był rozmazany w kilku miejscach i też był zniszczony. Przed oczami przebiegł mi obraz Mateusza, który płacząc czyta ten list. Nie, ja go nie
przeczytałam, nie dałam rady... Spojrzałam tylko na kilka słów. Napisała do niego, że czekała i do końca wierzyła, że wróci. W ostatnim akapicie: "Byłeś moją jedyną, największą miłością i może byłam naiwna, ale wierzyłam że kiedyś też mnie pokochasz, albo przynajmniej będę dla Ciebie kimś więcej niż koleżanką do spędzania miłych chwil. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz jak to jest kochać i że znajdziesz tą jedyną, która pozwoli Ci zobaczyć co znaczy prawdziwa miłość. Nie jesteś złym człowiekiem, jesteś po prostu tchórzem Mateusz, jesteś tchórzem. Życzę Ci jak najlepiej i kocham, kocham mimo wszystko. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz szczęśliwy.
P.S Szkoda ze nasze dziecko musi płacić za nasz brak odwagi."
https://www.youtube.com/watch?v=RENugvYCXgE
Jak bardzo musiała czuć się źle, że odebrała sobie życie, sobie i dziecku, dla mnie to jest nie wyobrażalne. Odkrycie tego listu i zdjęć to nie był dobry pomysł... Jest mi źle i sama nie wiem czy mam teraz ochotę być z nim czy sama. Może ja też kocham go tak samo naiwnie i może pewnego dnia to wszystko pryśnie i będzie boleć tak bardzo boleć, bo może kocham naiwnie, ale w stu procentach szczerze i kocham go na maksa, to już chyba ten moment, że choćby nie wiem co się stało on wrósł w moje serce na dobre i nic ani nikt go nie zastąpi. Nie co ja w ogóle wymyślałam?! Matko on już taki nie jest a ja jestem dla niego ważna. Po takich przeżyciach na pewno nie robił by już takich świństw. Za każdym razem patrzy na mnie jakbym była najdoskonalszym stworzeniem na Ziemi, pokazuje mi jak bardzo mnie kocha i jak bardzo mu na mnie zależy. Widzę jak bardzo się stara, żeby nawet w najmniejszym stopniu mnie nie zranić. A ona? Ona po prostu miała strasznego pecha, że trafiła na niego w tamtym etapie jego życia. A może uratowała i jego i siebie? Może oszczędziła wszystkim problemów, komplikacji. Wydaje mi się, że też nie umiała bym wychować w tym wieku sama dziecka i udźwignąć całej tej otoczki i znieść łatki laski, która dała się nabrać i puściła się z jakimś nieodpowiedzialnym kolesiem. Mam nadzieje, że jest jej tam dobrze, jej i maluszkowi. Nawet nie zauważyłam kiedy po policzku spłynęła mi łza. Otarłam ją szybko, schowałam zdjęcia i list. Ubrałam kurtkę, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z mieszkania. Po drodze nie odebrałam telefonu od Mateusza, nie umiałam jakoś w tym momencie z nim rozmawiać. Rodzice właśnie wychodzili na kolacje, minęliśmy się w drzwiach; byli tacy szczęśliwi. Uśmiechnęłam się na ich widok, zrobiłam sobie kolacje, wzięłam kąpiel i zakopałam się pod kołdrą, włączyłam serial. Do końca dnia pozostałam w dziwnym nastroju. Mateusz dzwonił jeszcze raz, a ja kolejny raz nie odebrałam. Musiałam strawić to wszystko co dzisiaj przeczytałam, zobaczyłam. Zamknęłam oczy i zobaczyłam go na tamtym zdjęciu, ten cwaniacki uśmiech, całkowicie zaburzył mi się obraz Mateusza, który sobie zbudowałam. Chyba byłam trochę zła na siebie, że to otworzyłam, i że w ogóle przejmuje się tym co było kiedyś.
"Natalka wszystko okey? Tęsknie za tobą. Kocham cię bardzo" -przeczytałam wiadomość od niego i strasznie mnie rozczuliła. W sumie ani razu odkąd wyjechał nie napisał mi, że tęskni, te dwa słowa były chyba za mało męskie, oczywiście to nie moje zdanie. Mam wrażenie, że udzieliła mu się moja zła aura. Odesłałam mu serduszko, żeby dać w ogóle znak życia i przeczytałam tego sms'a chyba jeszcze ze sto razy. No ja też mimo wszystko tęsknie. Bardzo tęsknie.
________________________________________
Witam Was po dość długiej przerwie, tym razem bez tłumaczenia :D Tak wyszło i tyle. Przepraszam i mam nadzieje, że kogoś jeszcze ucieszę tym rozdzialikiem i uwaga uwaga mam mega wenę, wenę plus czas więc może na dniach powstanie coś nowego. A i jeszcze mam pytanie, gdyby ktoś reflektował się wypowiedzieć; Czy nie przeszkadzało by wam więcej scen bliskości pomiędzy naszymi bohaterami, tzn ja mam wrażenie że takie sprawy zawsze lepiej się sprzedają ;p ale chciała bym zasięgnąć waszej opinii czy by was to nie zanudziło na śmierć. Oczywiście inne wątki również będą, spokojnie ;)
środa, 27 grudnia 2017
Rozdział XXIV
Wyjęłam z szafy, czarną dużą bluzę Nike’a, i udałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam tam, młodą dziewczynę, ze zmierzwionymi włosami, ognikami w oczach i z rumieńcami na policzkach. Chyba sama nie dowierzałam w to, że spędziłam z nim te noc. Jedna z piękniejszych w moim życiu. Cholera na prawdę wczoraj straciłam dziewictwo, dokładnie tak: ja i mój chłopak wczoraj uprawialiśmy seks, wczoraj byliśmy jednością. Naprawdę nie jestem już dziewicą. Gdyby mi to ktoś powiedział rok temu to chyba zaśmiała bym mu się w twarz. Nie miałam w planach przeżywać swojego pierwszego razu przed osiemnastką, może to głupie ale jakoś tak sobie założyłam. Niesamowite jak jedna osoba potrafi wszystko zmienić, przewartościować wszystko. Teraz stoję tutaj tylko w jego t-shircie i nie żałuje tego co się stało ani trochę, nic a nic. Jestem szczęśliwa, na maksa szczęśliwa. Nikt inny nie potrafi mnie dowartościować tak jak on, nareszcie czuje się w stu procentach piękna. Patrzę w to lustro i czuje się trochę tak jakbym nie patrzyła na siebie, dziewczyna w odbiciu jest jakaś dojrzalsza, pewna siebie i nie przestaje się uśmiechać. To ostatnie akurat mam zawsze. Wzięłam szybki prysznic, przemyłam twarz i założyłam jego bluzę. To cudowne mieć tylko metr sześćdziesiąt a chłopaka o dwadzieścia centymetrów wyższego. Bluza sięgała mi do połowy uda, więc wyglądało to całkiem fajnie. Wyszłam z łazienki i wzięłam do ręki telefon, którego nie sprawdzałam od wczoraj. Dzwoniła moja mama, napisała też sms'a czy dam radę przywieść jej z domu teczki z dokumentami i parę rzeczy, bo niestety tata jest dzisiaj bardzo zajęty. A ja tak chciałam spędzić ten dzień z Mateuszem, no ale jeśli muszę... chociaż właściwie po co mam tułać się pociągiem. Może będzie tak dobry i zgodzi się jechać ze mną. Rodzice w końcu powolutku muszą oswajać się z tym, że mamy "dobre relacje".
-Mateusz, masz jakieś plany na dziś?
-Nic szczególnego-odpowiedział mi wychodząc z łazienki.-Pójdziemy coś zjeść, później może jakieś zakupy i tyle. A dlaczego pytasz, masz jakiś szatański pomysł?-założył buta. Widząc, że już się szykuje wstałam i też zaczęłam się zbierać
-Może nie szatański, ale troszkę nowatorski. Mama chcę, żebym dzisiaj przywiozła jej parę rzeczy, a ja chciała bym spędzić jednak czas z tobą i nie chciał byś przypadkiem pojechać ze mną?-zauważyłam, że lekko go to zszokowało.
-Dobrze rozumiem? Chcesz, żebym pojechał z tobą do kliniki do twojej mamy? Tak po prostu?
-Tak, tak po prostu chcę, żebyś pojechał ze mną, żebyś ze mną tam poszedł. Chcę, żeby cię bliżej poznali. Oswajanie kochanie, to się nazywa oswajanie, muszę ich przygotować na szokującą wiadomość.
-No zaskoczyłaś mnie. Ale spoko chętnie z tobą pojadę.-wyraźnie był zadowolony.
-Super, to będziemy musieli jeszcze szybko pojechać do mnie i zabrać te rzeczy o które prosiła mama. A właściwie to może od razu jedźmy do mnie, zjemy śniadanko i w drogę co?
-Też może być, a w sumie to niezły pomysł, będziemy wtedy wcześniej u twoje mamy.
-Oki, to ja szybko zbiorę swoje rzeczy i możemy iść.-zebrałam swoje ciuchy z podłogi sypialni, aparat. Kiedy byłam w trakcie pakowania tego do torby Mateusz podszedł do mnie i wtulił się we mnie od tyłu. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.Ciepło jego ciała to było tak cudowne uczucie.
***
-Jesteś pewna, że mam tam z tobą iść?-zapytał jeszcze raz kiedy siedzieliśmy w samochodzie już na miejscu.
-Tak, ile razy mnie jeszcze o to zapytasz? Wiem, że kiedyś mówiłam coś innego, ale cholera nie możemy ukrywać się w nieskończoność. Traktuje Cię poważnie i prędzej czy później i tak im powiem. Tylko wiesz uważaj, żeby się nie zapomnieć i nie posunąć za daleko-splotłam nasze palce.
-Jasne, to co idziemy tak?
-Yhym- wysiedliśmy z samochodu, Mateusz wyciągnął z bagażnika torbę z rzeczami mamy i uparł się, żeby ją nieść, fakt nie była lekka więc nie kłóciłam się z nim zbytnio. Weszliśmy do ośrodka, był urządzony bardzo nowocześnie i w niczym nie przypominał szpitala. Pokój mamy był na drugim piętrze na samym końcu korytarza z przepięknym widokiem na ogród. Zapukałam do drzwi, i po pozwoleniu mojej rodzicielki weszliśmy do środka. Mama siedziała z laptopem na kolanach i zapewne pracowała, w pierwszej chwili chyba nie dostrzegła, że nie jestem sama. Jak zwykle wyglądała perfekcyjnie.
-A przywiozłaś mi jeszcze ten dysk, napisałam ci później sms'a nie wiem czy odczytałaś
-Tak, tak wszystko jest w torbie.-mama podniosła wzrok znad ekranu i nie powiem była bardzo zdziwiona kiedy zobaczyła Mateusza
-Dzień dobry-przywitał się i odłożył torbę na podłogę.
-Dzień dobry-odpowiedziała mu moja mama jakby niepewnie
-Mateusz akurat miał dzisiaj troszkę czasu i zaproponował, że mnie do Ciebie przywiezie.-wytłumaczyłam jej tą jakże dziwną dla niej sytuacje
-To bardzo miło, dziękuje panu, że Natalka nie musiała tułać się pociągiem.-uśmiechnęła się do niego ciepło, ale w jej oczach dało się dostrzec tą podejrzliwość.
-To co może zejdziemy na dół na jakieś ciacho i kawę?-zaproponowała i wstała z łóżka odkładając na bok laptopa.
Podczas picia kawy w malowniczym ogródku na tyłach ośrodka bardzo miło nam się rozmawiało chociaż na początku moja mama nieco sceptycznie podchodziła do Mateusza a przynajmniej ja odnosiłam takie wrażenie to w trakcie rozmowy chyba zaczęła się do niego przekonywać. Myślę, że jeszcze kilka takich spotkań i całkowicie go polubi.
-To my chyba będziemy się już zbierać bo i tak zaraz masz zabiegi a ja chciała jeszcze dzisiaj skoczyć na zakupy do szkoły-nie kłamałam naprawdę miałam to w planach tylko, że Mateusz jeszcze nic o tym nie wiedział więc spojrzał na mnie dziwnie.
-Jasne, przeleje Ci zaraz pieniądze-wstaliśmy od stolika-przytuliłam mamę na pożegnanie. Brakuje mi jej w domu, mimo tego, że często jej nie ma, ciągle pracuje to naprawdę tęsknie za wspólnymi kolacjami, zakupami i tym wszystkim. Całe szczęście już niedługo wraca do domu i wszystko będzie po staremu. No prawie po staremu.
-Jesteśmy na dobrej drodze kochanie, na bardzo dobrej-powiedziałam zapinając pas, a Mateusz popatrzył na mnie z pod czoła
-No naprawdę, co się tak patrzysz. Zaczyna cię lubić, widziałam jak przychylnie na Ciebie patrzy.
-Bo myśli, że jestem dorosły i odpowiedzialny i, że pewnie nawet nie przyszło by mi do głowy dotknąć jej małej córeczki. A tymczasem przychodzi mi to bardzooo często.-chyba muszę przywyknąć do buraczkowego koloru mojej twarzy.
-Akurat dorosły i odpowiedzialny jesteś, a wtedy trzecie nie powinno stanowić żadnego problemu.
Kiedy wróciliśmy do Krakowa, tak jak mówiłam poszliśmy do galerii zrobić zakupy dla mnie do szkoły. Kiedy byliśmy w jednym z papierniczych w trakcie wyboru idealnych zeszytów kiedy na dziale obok zobaczyłam nie kogo innego jak kochankę mojego ojca. Miała na sobie czarną idealnie przylegającą spódnice z wysokim stanem i elegancką koszule. Muszę przyznać, że naprawdę jest piękna i ma zabójczą figurę, ale ani trochę nie miałam ochoty jej oglądać. Odwróciłam się szybko i powiedziałam po cichu do Mateusza kim ona jest. Wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia kiedy usłyszałam za plecami stukot szpilek.
-Natalia prawda?-podniosłam wzrok na Mateusza i odwróciłam się do kobiety przodem.
-Tak, a o co chodzi?- odpowiedziałam zimnym tonem
-Monika Zacharzewska-wyciągnęła dłoń w moją stronę. Chciała bym z tobą porozmawiać, już od jakiegoś czasu planowałam się z tobą skontaktować-było widać, że jest lekko speszona i niepewna
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym. Wolała bym nie wiedzieć jak zabawiasz się z MOIM ojcem w MOIM domu podczas, gdy MOJA mama leży w szpitalu-czułam jak wzbiera we mnie złość, posłałam jej więc wrogie spojrzenie. Mój chłopak ewidentnie zauważył, że jest mi bardzo ciężko w tej sytuacji i objął mnie ramieniem kiedy ja nadal stałam z utkwionym w nią złowrogim spojrzeniem.
-Posłuchaj, wiem że jest Ci ciężko i nie chcę się usprawiedliwiać, ale myślę, że powinnaś wiedzieć o pewnych rzeczach, a raczej nikt inny ci tego nie powie-zmieniła ton na bardziej zdecydowany, który dużo bardziej pasował do całokształtu. Nie powiem zaintrygowała mnie tym co ma mi rzekomo do powiedzenia.
-To jak pójdziesz ze mną na kawę?-przyznam że jak na taką sukę, która rozwala rodzinę była dość uprzejma i raczej nie głupia.
-Nie powiem, że chętnie ale okey, pójdę.
-Tylko wydaje mi się, że lepiej będzie jeśli porozmawiamy na osobności-przeniosła wzrok na Mateusza
-Widzę, że masz świetną tendencje do rozdzielania-może byłam troszkę zbyt opryskliwa, ale należało jej się to ona pieprzy się z moim ojcem.
-Kochanie, spokojnie. Poczekam na ciebie, pójdę w tym czasie kupić coś na kolacje-pocałował mnie w czoło i wyszedł ze sklepu zostawiając mnie sam na sam z tą kobietą, której nie znam. Zostawiłam więc koszyk z zakupami u pani w kasie z zamiarem przyjścia tu później, dokupienia jeszcze kilu rzeczy i finalnie opuszczenia tego zatłoczonego centrum handlowego. Czas, w którym zmierzałyśmy do jakiejś najbliższej kawiarni niemiłosiernie się dłużył, ale nie czułam się nie komfortowo, wiedziałam że mam nad nią przewagę.
-Może tutaj usiądziemy?-wskazała na wolny stolik w dość ustronnym miejscu.
-Może być.-brunetka zamówiła latte a ja jakiś egzotyczny, orzeźwiający sok. Siedziałyśmy na przeciwko siebie i cholera nie miałam pojęcia o co chodzi. Mimo, że ona niszczyła w pewnym sensie moje życie rodzinne to, coś głęboko mówiło mi, że nie jest taka zła a ja nie do końca umiałam się zachować tak jak chciałam. Bo tak naprawdę nie wiedziałam jak mam z nią rozmawiać.
-Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać-uśmiechnęła się jakby ciepło -Ymm sama nie wiem od czego zacząć-zaczęła nerwowo mieszać kawę słomką.
-Najlepiej od razu przejdź do rzeczy, nie mam zbyt wiele czasu. -odpowiedziałam jej zdecydowanie i chłodno, naprawdę nie było mi łatwo bo cały czas przed oczami pojawiał mi się obraz, na którym dotyka mojego ojca, on jej i było to całkiem niesmaczne.
-Okeyy. Tak jak mówiłam nie przyszłam tu, żeby ci się tłumaczyć, chciałam Ci tylko pewne kwestie uświadomić, bo nie zawsze wszystko jest takie jak na to wygląda... a zresztą ty chyba powinnaś wiedzieć coś na ten temat...-Uniosła wzrok znad kubka i popatrzyła na mnie. Ta sytuacja zaczynała robić się jeszcze bardziej dziwna, O CO JEJ CHODZI? Nie mogę rozgryźć tej kobiety. Zrobiłam minę, która chyba uświadomiła jej że nie za bardzo rozumiem i oczekuje jakiegoś rozjaśnienia.
-Nie powiesz mi, że Artur wie o tym z kim się spotykasz. Czysta przyjaźń prawda?
-Proszę? Bardzo Cię przepraszam, ale nie przyszłyśmy tu rozmawiać o mnie i o MOIM życiu.-zdenerwowałam się mocno, naprawdę. Zaczynała grać niefair.
-Przepraszam, nie powinnam. Wiem, że słuchanie tego wszystkiego będzie dla Ciebie bolesne, ale Natalia ja nie chce odebrać Ci ojca, wiem jak to boli, ale nie będę urywać, że go kocham, zresztą ty też jesteś kobietą i wiesz jak to jest kiedy ktoś jest dla Ciebie taki dobry, taki jak nikt inny wcześniej nie był.-przerwała i spojrzała na mnie, nie przerywałam jej... nie miałam nawet pomysłu co miała bym jej odpowiedzieć.
-Wiesz ja jestem samotną matką, mam 2 letniego synka i kocham go ponad życie, ale nigdy nie miałam szczęścia w miłości, zresztą nie będę nic mówić bo to nie istotne. Kiedy byłam już prawie na dnie to właśnie Artur mi pomógł, on jako jedyny na 100 rozesłanych CV dał mi szansę, mnie samotnej matce. Przyjął mnie do pracy, pracuje w kadrach to dlatego wiem kim jest twój chłopak.-grzecznie zaczęła mi wszystko wyjaśniać
-A i ty później w ramach wdzięczności zaczęłaś się z nim pieprzyć? -westchnęła ciężko jakby miała już dość moich chamskich uwag
-On pieprzy się ze mną tylko dlatego, że szuka wrażeń wiesz? A dla odmiany twoja matka też nie szczędzi sobie przyjemności i zabawia się z jakimś facetem. A później w domu udają, że wszystko jest okey, idealne małżeństwo, piękny dom, drogie wakacje i śliczna, mądra córeczka. Rozumiesz? Oni oboje nie chcą rezygnować z tego co już mają, ale zaczyna im brakować spontaniczności, więc pozwalają sobie na skoki w bok i doskonale wiedzą o sobie.
-Chyba rozumiem twoją frustracje, rozumiem że kochasz mojego ojca, ale cholera po co mi o tym opowiadasz? Serio nie rozumiem, chcesz żebym znienawidziła swoich rodziców, czy może nie wiem chcesz całkowicie rozwalić naszą rodzinę, skłócić nas.
-Nie, chcę Ci tylko uświadomić, że nie masz się o co martwić bo twój ojciec nigdy was nie zostawi, kocha ciebie i twoją matkę ponad wszystko. Po prostu życie z czasem komplikuje się coraz bardziej i nie zawsze jest idealnie. A ja cóż muszę przywyknąć do tego, że zawsze będę tą drugą, nie każdy w życiu ma szczęście.
-Naprawdę bardzo Ci współczuje, ale jesteś taka piękna i jeszcze młoda, dlaczego wzięłaś się za żonatego faceta? -nie mogłam się nadziwić patrząc na jej śliczną buźkę, gdyby chciała mogła by mieć każdego.
-Bo miłość nie wybiera, nie miałam wpływu na to, że się zakocham na początku to miało być kilka kolacji, fajny seks i tyle, nie przypuszczałam, że tak się zaangażuje.-w jej dużych brązowych oczach naprawdę dało się dostrzec smutek. -Ale tak jak mówię nie przyszłam tu, żeby się nad sobą użalać, tylko zapewnić że nie jestem żadnym zagrożeniem dla waszej rodziny, jak miałam 10 lat to mój ojciec odszedł do innej i szczerze go za to znienawidziłam, teraz wiem że to nie było takie łatwe jak mi się wtedy wydawało, ale nie chciała bym żeby Ciebie spotkało to samo, ciesz się tym że masz pełną rodzinę.-uśmiechnęła się do mnie ciepło, a mi naprawę zrobiło się jej żal i chyba byłam jeszcze bardziej zła na swojego tatę za to, że tak się nią "bawi".
-Dziękuje, że mi o tym powiedziałaś, masz racje nikt inny by tego nie zrobił a ja naprawdę bałam się, że to wszystko się rozleci... A ty może spróbuj być szczęśliwa w końcu masz dla kogo-kiedy tu z nią szłam to miałam ochotę wydrapać jej oczy i wyciągnąć za kudły po całej tej galerii a teraz prawie, że płaczę nad jej losem, moja wrażliwość nie przestaje mnie zaskakiwać. Wstałam od stolika żegnając się i nagle zrobiło mi się tak ciemno przed oczami i dziwnie słabo.
-Natalia wszystko w porządku?-podbiegła do mnie i pomogła mi usiąść na krześle
-Chyba za szybko wstałam, nic takiego-faktycznie odkąd weszliśmy po zakupy czułam się słabo, ale to pewnie było spowodowane upałem i podróżą a teraz na dodatek to wszystko co ona mi powiedziała.
-Może zadzwonię do twojego chłopaka? Jesteś blada, nie powinnaś sama chodzić. Proszę napij się-podała mi butelkę wody
-Jakbyś mogła, mój telefon jest w torebce.-odrobinę mi przeszło, ale nadal nie miałam za bardzo siły wstać. -Monika zadzwoniła do Mateusza, a on w miarę szybko się przy nas zjawił.
-Co się stało?-zapytał zmartwiony i lekko zdenerwowany odkładając siatkę z zakupami na podłogę.
-Po prostu zrobiło mi się troszeczkę słabo, ale już jest lepiej, możemy iść.
-Na pewno?
-Tak na pewno-uśmiechnęłam się do niego i wstałam
-Dziękuje Ci jeszcze raz za rozmowę-odezwała się Monika zakładając swoją torbę na ramię.-posłałam jej lekki uśmiech i odeszłam z Mateuszem z powrotem w stronę empiku.
-I jak?-zapytał kiedy już odeszliśmy na bezpieczną odległość
-Opowiem Ci wszystko w domu okey? Dokończmy szybko te zakupy i wracajmy faktycznie nie czuje się najlepiej.
-Jasne-objął mnie
_____________________________________________________
Hejka! Witam Was po dość długiej przerwie spowodowanej nadmiarem obowiązków. Właściwie nie mam pojęcia czy jest jeszcze jakaś duszyczka, która czeka na dalszy ciąg, ale jeśli tak to bardzo proszę <3! Jest krótki, ale chciałam go opublikować, żeby całkowicie nie zostawić Was w niepewności czy coś się jeszcze pojawi.
P.S Z racji tego, że zbliża się nowy rok chciała bym Wam, życzyć żeby był jeszcze lepszy od poprzedniego i żeby spotkało Was wszystko co najlepsze i żeby Wasza praca i starania zawsze przynosiły zamierzone efekty. Pozdrawiam! <3
-Mateusz, masz jakieś plany na dziś?
-Nic szczególnego-odpowiedział mi wychodząc z łazienki.-Pójdziemy coś zjeść, później może jakieś zakupy i tyle. A dlaczego pytasz, masz jakiś szatański pomysł?-założył buta. Widząc, że już się szykuje wstałam i też zaczęłam się zbierać
-Może nie szatański, ale troszkę nowatorski. Mama chcę, żebym dzisiaj przywiozła jej parę rzeczy, a ja chciała bym spędzić jednak czas z tobą i nie chciał byś przypadkiem pojechać ze mną?-zauważyłam, że lekko go to zszokowało.
-Dobrze rozumiem? Chcesz, żebym pojechał z tobą do kliniki do twojej mamy? Tak po prostu?
-Tak, tak po prostu chcę, żebyś pojechał ze mną, żebyś ze mną tam poszedł. Chcę, żeby cię bliżej poznali. Oswajanie kochanie, to się nazywa oswajanie, muszę ich przygotować na szokującą wiadomość.
-No zaskoczyłaś mnie. Ale spoko chętnie z tobą pojadę.-wyraźnie był zadowolony.
-Super, to będziemy musieli jeszcze szybko pojechać do mnie i zabrać te rzeczy o które prosiła mama. A właściwie to może od razu jedźmy do mnie, zjemy śniadanko i w drogę co?
-Też może być, a w sumie to niezły pomysł, będziemy wtedy wcześniej u twoje mamy.
-Oki, to ja szybko zbiorę swoje rzeczy i możemy iść.-zebrałam swoje ciuchy z podłogi sypialni, aparat. Kiedy byłam w trakcie pakowania tego do torby Mateusz podszedł do mnie i wtulił się we mnie od tyłu. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.Ciepło jego ciała to było tak cudowne uczucie.
***
-Jesteś pewna, że mam tam z tobą iść?-zapytał jeszcze raz kiedy siedzieliśmy w samochodzie już na miejscu.
-Tak, ile razy mnie jeszcze o to zapytasz? Wiem, że kiedyś mówiłam coś innego, ale cholera nie możemy ukrywać się w nieskończoność. Traktuje Cię poważnie i prędzej czy później i tak im powiem. Tylko wiesz uważaj, żeby się nie zapomnieć i nie posunąć za daleko-splotłam nasze palce.
-Jasne, to co idziemy tak?
-Yhym- wysiedliśmy z samochodu, Mateusz wyciągnął z bagażnika torbę z rzeczami mamy i uparł się, żeby ją nieść, fakt nie była lekka więc nie kłóciłam się z nim zbytnio. Weszliśmy do ośrodka, był urządzony bardzo nowocześnie i w niczym nie przypominał szpitala. Pokój mamy był na drugim piętrze na samym końcu korytarza z przepięknym widokiem na ogród. Zapukałam do drzwi, i po pozwoleniu mojej rodzicielki weszliśmy do środka. Mama siedziała z laptopem na kolanach i zapewne pracowała, w pierwszej chwili chyba nie dostrzegła, że nie jestem sama. Jak zwykle wyglądała perfekcyjnie.
-A przywiozłaś mi jeszcze ten dysk, napisałam ci później sms'a nie wiem czy odczytałaś
-Tak, tak wszystko jest w torbie.-mama podniosła wzrok znad ekranu i nie powiem była bardzo zdziwiona kiedy zobaczyła Mateusza
-Dzień dobry-przywitał się i odłożył torbę na podłogę.
-Dzień dobry-odpowiedziała mu moja mama jakby niepewnie
-Mateusz akurat miał dzisiaj troszkę czasu i zaproponował, że mnie do Ciebie przywiezie.-wytłumaczyłam jej tą jakże dziwną dla niej sytuacje
-To bardzo miło, dziękuje panu, że Natalka nie musiała tułać się pociągiem.-uśmiechnęła się do niego ciepło, ale w jej oczach dało się dostrzec tą podejrzliwość.
-To co może zejdziemy na dół na jakieś ciacho i kawę?-zaproponowała i wstała z łóżka odkładając na bok laptopa.
Podczas picia kawy w malowniczym ogródku na tyłach ośrodka bardzo miło nam się rozmawiało chociaż na początku moja mama nieco sceptycznie podchodziła do Mateusza a przynajmniej ja odnosiłam takie wrażenie to w trakcie rozmowy chyba zaczęła się do niego przekonywać. Myślę, że jeszcze kilka takich spotkań i całkowicie go polubi.
-To my chyba będziemy się już zbierać bo i tak zaraz masz zabiegi a ja chciała jeszcze dzisiaj skoczyć na zakupy do szkoły-nie kłamałam naprawdę miałam to w planach tylko, że Mateusz jeszcze nic o tym nie wiedział więc spojrzał na mnie dziwnie.
-Jasne, przeleje Ci zaraz pieniądze-wstaliśmy od stolika-przytuliłam mamę na pożegnanie. Brakuje mi jej w domu, mimo tego, że często jej nie ma, ciągle pracuje to naprawdę tęsknie za wspólnymi kolacjami, zakupami i tym wszystkim. Całe szczęście już niedługo wraca do domu i wszystko będzie po staremu. No prawie po staremu.
-Jesteśmy na dobrej drodze kochanie, na bardzo dobrej-powiedziałam zapinając pas, a Mateusz popatrzył na mnie z pod czoła
-No naprawdę, co się tak patrzysz. Zaczyna cię lubić, widziałam jak przychylnie na Ciebie patrzy.
-Bo myśli, że jestem dorosły i odpowiedzialny i, że pewnie nawet nie przyszło by mi do głowy dotknąć jej małej córeczki. A tymczasem przychodzi mi to bardzooo często.-chyba muszę przywyknąć do buraczkowego koloru mojej twarzy.
-Akurat dorosły i odpowiedzialny jesteś, a wtedy trzecie nie powinno stanowić żadnego problemu.
Kiedy wróciliśmy do Krakowa, tak jak mówiłam poszliśmy do galerii zrobić zakupy dla mnie do szkoły. Kiedy byliśmy w jednym z papierniczych w trakcie wyboru idealnych zeszytów kiedy na dziale obok zobaczyłam nie kogo innego jak kochankę mojego ojca. Miała na sobie czarną idealnie przylegającą spódnice z wysokim stanem i elegancką koszule. Muszę przyznać, że naprawdę jest piękna i ma zabójczą figurę, ale ani trochę nie miałam ochoty jej oglądać. Odwróciłam się szybko i powiedziałam po cichu do Mateusza kim ona jest. Wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia kiedy usłyszałam za plecami stukot szpilek.
-Natalia prawda?-podniosłam wzrok na Mateusza i odwróciłam się do kobiety przodem.
-Tak, a o co chodzi?- odpowiedziałam zimnym tonem
-Monika Zacharzewska-wyciągnęła dłoń w moją stronę. Chciała bym z tobą porozmawiać, już od jakiegoś czasu planowałam się z tobą skontaktować-było widać, że jest lekko speszona i niepewna
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym. Wolała bym nie wiedzieć jak zabawiasz się z MOIM ojcem w MOIM domu podczas, gdy MOJA mama leży w szpitalu-czułam jak wzbiera we mnie złość, posłałam jej więc wrogie spojrzenie. Mój chłopak ewidentnie zauważył, że jest mi bardzo ciężko w tej sytuacji i objął mnie ramieniem kiedy ja nadal stałam z utkwionym w nią złowrogim spojrzeniem.
-Posłuchaj, wiem że jest Ci ciężko i nie chcę się usprawiedliwiać, ale myślę, że powinnaś wiedzieć o pewnych rzeczach, a raczej nikt inny ci tego nie powie-zmieniła ton na bardziej zdecydowany, który dużo bardziej pasował do całokształtu. Nie powiem zaintrygowała mnie tym co ma mi rzekomo do powiedzenia.
-To jak pójdziesz ze mną na kawę?-przyznam że jak na taką sukę, która rozwala rodzinę była dość uprzejma i raczej nie głupia.
-Nie powiem, że chętnie ale okey, pójdę.
-Tylko wydaje mi się, że lepiej będzie jeśli porozmawiamy na osobności-przeniosła wzrok na Mateusza
-Widzę, że masz świetną tendencje do rozdzielania-może byłam troszkę zbyt opryskliwa, ale należało jej się to ona pieprzy się z moim ojcem.
-Kochanie, spokojnie. Poczekam na ciebie, pójdę w tym czasie kupić coś na kolacje-pocałował mnie w czoło i wyszedł ze sklepu zostawiając mnie sam na sam z tą kobietą, której nie znam. Zostawiłam więc koszyk z zakupami u pani w kasie z zamiarem przyjścia tu później, dokupienia jeszcze kilu rzeczy i finalnie opuszczenia tego zatłoczonego centrum handlowego. Czas, w którym zmierzałyśmy do jakiejś najbliższej kawiarni niemiłosiernie się dłużył, ale nie czułam się nie komfortowo, wiedziałam że mam nad nią przewagę.
-Może tutaj usiądziemy?-wskazała na wolny stolik w dość ustronnym miejscu.
-Może być.-brunetka zamówiła latte a ja jakiś egzotyczny, orzeźwiający sok. Siedziałyśmy na przeciwko siebie i cholera nie miałam pojęcia o co chodzi. Mimo, że ona niszczyła w pewnym sensie moje życie rodzinne to, coś głęboko mówiło mi, że nie jest taka zła a ja nie do końca umiałam się zachować tak jak chciałam. Bo tak naprawdę nie wiedziałam jak mam z nią rozmawiać.
-Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać-uśmiechnęła się jakby ciepło -Ymm sama nie wiem od czego zacząć-zaczęła nerwowo mieszać kawę słomką.
-Najlepiej od razu przejdź do rzeczy, nie mam zbyt wiele czasu. -odpowiedziałam jej zdecydowanie i chłodno, naprawdę nie było mi łatwo bo cały czas przed oczami pojawiał mi się obraz, na którym dotyka mojego ojca, on jej i było to całkiem niesmaczne.
-Okeyy. Tak jak mówiłam nie przyszłam tu, żeby ci się tłumaczyć, chciałam Ci tylko pewne kwestie uświadomić, bo nie zawsze wszystko jest takie jak na to wygląda... a zresztą ty chyba powinnaś wiedzieć coś na ten temat...-Uniosła wzrok znad kubka i popatrzyła na mnie. Ta sytuacja zaczynała robić się jeszcze bardziej dziwna, O CO JEJ CHODZI? Nie mogę rozgryźć tej kobiety. Zrobiłam minę, która chyba uświadomiła jej że nie za bardzo rozumiem i oczekuje jakiegoś rozjaśnienia.
-Nie powiesz mi, że Artur wie o tym z kim się spotykasz. Czysta przyjaźń prawda?
-Proszę? Bardzo Cię przepraszam, ale nie przyszłyśmy tu rozmawiać o mnie i o MOIM życiu.-zdenerwowałam się mocno, naprawdę. Zaczynała grać niefair.
-Przepraszam, nie powinnam. Wiem, że słuchanie tego wszystkiego będzie dla Ciebie bolesne, ale Natalia ja nie chce odebrać Ci ojca, wiem jak to boli, ale nie będę urywać, że go kocham, zresztą ty też jesteś kobietą i wiesz jak to jest kiedy ktoś jest dla Ciebie taki dobry, taki jak nikt inny wcześniej nie był.-przerwała i spojrzała na mnie, nie przerywałam jej... nie miałam nawet pomysłu co miała bym jej odpowiedzieć.
-Wiesz ja jestem samotną matką, mam 2 letniego synka i kocham go ponad życie, ale nigdy nie miałam szczęścia w miłości, zresztą nie będę nic mówić bo to nie istotne. Kiedy byłam już prawie na dnie to właśnie Artur mi pomógł, on jako jedyny na 100 rozesłanych CV dał mi szansę, mnie samotnej matce. Przyjął mnie do pracy, pracuje w kadrach to dlatego wiem kim jest twój chłopak.-grzecznie zaczęła mi wszystko wyjaśniać
-A i ty później w ramach wdzięczności zaczęłaś się z nim pieprzyć? -westchnęła ciężko jakby miała już dość moich chamskich uwag
-On pieprzy się ze mną tylko dlatego, że szuka wrażeń wiesz? A dla odmiany twoja matka też nie szczędzi sobie przyjemności i zabawia się z jakimś facetem. A później w domu udają, że wszystko jest okey, idealne małżeństwo, piękny dom, drogie wakacje i śliczna, mądra córeczka. Rozumiesz? Oni oboje nie chcą rezygnować z tego co już mają, ale zaczyna im brakować spontaniczności, więc pozwalają sobie na skoki w bok i doskonale wiedzą o sobie.
-Chyba rozumiem twoją frustracje, rozumiem że kochasz mojego ojca, ale cholera po co mi o tym opowiadasz? Serio nie rozumiem, chcesz żebym znienawidziła swoich rodziców, czy może nie wiem chcesz całkowicie rozwalić naszą rodzinę, skłócić nas.
-Nie, chcę Ci tylko uświadomić, że nie masz się o co martwić bo twój ojciec nigdy was nie zostawi, kocha ciebie i twoją matkę ponad wszystko. Po prostu życie z czasem komplikuje się coraz bardziej i nie zawsze jest idealnie. A ja cóż muszę przywyknąć do tego, że zawsze będę tą drugą, nie każdy w życiu ma szczęście.
-Naprawdę bardzo Ci współczuje, ale jesteś taka piękna i jeszcze młoda, dlaczego wzięłaś się za żonatego faceta? -nie mogłam się nadziwić patrząc na jej śliczną buźkę, gdyby chciała mogła by mieć każdego.
-Bo miłość nie wybiera, nie miałam wpływu na to, że się zakocham na początku to miało być kilka kolacji, fajny seks i tyle, nie przypuszczałam, że tak się zaangażuje.-w jej dużych brązowych oczach naprawdę dało się dostrzec smutek. -Ale tak jak mówię nie przyszłam tu, żeby się nad sobą użalać, tylko zapewnić że nie jestem żadnym zagrożeniem dla waszej rodziny, jak miałam 10 lat to mój ojciec odszedł do innej i szczerze go za to znienawidziłam, teraz wiem że to nie było takie łatwe jak mi się wtedy wydawało, ale nie chciała bym żeby Ciebie spotkało to samo, ciesz się tym że masz pełną rodzinę.-uśmiechnęła się do mnie ciepło, a mi naprawę zrobiło się jej żal i chyba byłam jeszcze bardziej zła na swojego tatę za to, że tak się nią "bawi".
-Dziękuje, że mi o tym powiedziałaś, masz racje nikt inny by tego nie zrobił a ja naprawdę bałam się, że to wszystko się rozleci... A ty może spróbuj być szczęśliwa w końcu masz dla kogo-kiedy tu z nią szłam to miałam ochotę wydrapać jej oczy i wyciągnąć za kudły po całej tej galerii a teraz prawie, że płaczę nad jej losem, moja wrażliwość nie przestaje mnie zaskakiwać. Wstałam od stolika żegnając się i nagle zrobiło mi się tak ciemno przed oczami i dziwnie słabo.
-Natalia wszystko w porządku?-podbiegła do mnie i pomogła mi usiąść na krześle
-Chyba za szybko wstałam, nic takiego-faktycznie odkąd weszliśmy po zakupy czułam się słabo, ale to pewnie było spowodowane upałem i podróżą a teraz na dodatek to wszystko co ona mi powiedziała.
-Może zadzwonię do twojego chłopaka? Jesteś blada, nie powinnaś sama chodzić. Proszę napij się-podała mi butelkę wody
-Jakbyś mogła, mój telefon jest w torebce.-odrobinę mi przeszło, ale nadal nie miałam za bardzo siły wstać. -Monika zadzwoniła do Mateusza, a on w miarę szybko się przy nas zjawił.
-Co się stało?-zapytał zmartwiony i lekko zdenerwowany odkładając siatkę z zakupami na podłogę.
-Po prostu zrobiło mi się troszeczkę słabo, ale już jest lepiej, możemy iść.
-Na pewno?
-Tak na pewno-uśmiechnęłam się do niego i wstałam
-Dziękuje Ci jeszcze raz za rozmowę-odezwała się Monika zakładając swoją torbę na ramię.-posłałam jej lekki uśmiech i odeszłam z Mateuszem z powrotem w stronę empiku.
-I jak?-zapytał kiedy już odeszliśmy na bezpieczną odległość
-Opowiem Ci wszystko w domu okey? Dokończmy szybko te zakupy i wracajmy faktycznie nie czuje się najlepiej.
-Jasne-objął mnie
_____________________________________________________
Hejka! Witam Was po dość długiej przerwie spowodowanej nadmiarem obowiązków. Właściwie nie mam pojęcia czy jest jeszcze jakaś duszyczka, która czeka na dalszy ciąg, ale jeśli tak to bardzo proszę <3! Jest krótki, ale chciałam go opublikować, żeby całkowicie nie zostawić Was w niepewności czy coś się jeszcze pojawi.
P.S Z racji tego, że zbliża się nowy rok chciała bym Wam, życzyć żeby był jeszcze lepszy od poprzedniego i żeby spotkało Was wszystko co najlepsze i żeby Wasza praca i starania zawsze przynosiły zamierzone efekty. Pozdrawiam! <3
niedziela, 22 października 2017
Rozdział XXIII
Właśnie najpiękniejsza i najdelikatniejsza istota na tej ziemi śpi wtulona we mnie. Idealna. Jej drobna rączka na mojej piersi i te lekko rozchylone usta. Odgarnąłem najdelikatniej jak tylko potrafiłem włosy z jej ramienia. Lubię patrzeć kiedy śpi, wygląda wtedy tak, jakby intensywnie nad czymś myślała, kto wie może myśli. Swoją drogą potrafi zaskakiwać jak nikt inny, ostatnią rzeczą, o której bym wczoraj pomyślał to to, że pójdziemy do łóżka. Już przywykłem do tego, ze kiedy zostaje na noc po prostu rozmawiamy, całujemy się, przytulamy i szczerze- wystarczało mi to. Lubiłem, lubię po prostu zasypiać obok niej, później się z nią budzić, lubię kiedy przed snem się we mnie wtula, a ja mogę zaciągać się słodkim zapachem jej włosów. Lubię jeść z nią kolacje, później śniadanie. Lubię się nią opiekować. Pewnie, że pragnąłem jej niesamowicie, ale wiedziałem ze nie jest jeszcze gotowa na seks i akceptowałem to. Tak strasznie ją kocham, naprawdę jestem codziennie wdzięczny losowi, ze postawił ją na mojej drodze. A jeśli miałbym ją do kogoś porównać to chyba do anioła, taka niewinność i delikatność od niej emanuje. I tak, teraz mogę nazwać się człowiekiem szczęśliwym, bo czego chcieć więcej? Nawet w pewnym sensie myśl, o tym co zrobił by mi jej ojciec, gdyby dowiedział się, że leży naga w moim łóżku jest całkiem podniecająca. Pewnie, że bym chciał nie musieć patrzyć mu w twarz i mówić jak to jego córce świetnie idzie gra na gitarze i jaka nie jest zdolna, to znaczy nie chodzi o to, że to jest kłamstwem bo nie. Naprawdę Natalka jest zdolna tylko kurde czasem to nie jest łatwe kiedy przypominasz sobie wspólne chwile sam na sam, jak ją całuje, dotykam czy to jak opowiada mi o swoich problemach, nawet to że wiem wszystko o jego romansie, o romansie jego żony a przed nim muszę udawać całkowicie nieświadomego, dziwnie patrzy mi się mu wtedy w twarz Ale nie ważne jak bardzo byłby na nie i nie ważne co zrobiłby, żeby nas rozdzielić ja nigdy jej sobie nie odpuszczę, NIGDY. Pocałowałem ją w głowę i uśmiechnąłem się sam do siebie spoglądając na telefon. Pięknie, 8:03, ostatnia sobota wakacji i ona. Chyba swoim wierceniem ją obudziłem. Uśmiechnęła się, a dopiero później otwarła oczy.
-Mmm, czyli to nie był sen ?- zakreśliła palcami wzroki na mojej piersi i zagryzła wargę, kocham kiedy to robi
-Wygląda na to, że nie.-odgarnąłem kosmyk włosów z jej czoła
-To dobrze.-pocałowała mnie tam, gdzie wcześniej kreśliła palcem i uniosła się tak żeby znaleźć się na wysokości moich oczu.
-Jesteś najlepszy.-złączyła nasze usta i z powrotem wtuliłam się we mnie.
-Chciałbym tak już codziennie wiesz? Mieć cię obok, moc cię przytulić...-odkąd ją poznałem stałem się pieprzonym romantykiem
-Też bym chciała, ale wiesz ze mam dopiero 17lat i jeszcze trochę minie zanim to się stanie-zamknęła oczy.
-No wiem, wiem.-przykryłem ją bardziej kołdrą, Okrywając jej nagie plecy.-Bardzo cię bolało ? -pocałowałem ją w głowę. Pierwszy raz w życiu poczułem potrzebę zapytania o to dziewczyny, taka naprawdę od środka, nie dlatego ze naoglądałem się romansideł
-Tylko trochę...,było dobrze... ty byłeś taki czuły, delikatny. Było dokładnie tak jak sobie wymarzyłam. ...Kochanie a masz świadomość tego, że-zaczęła po dłuższej przerwie jakby przekornie-, że dałam ci coś co miałam najcenniejszego i już nigdy nie będę mogła tego powtórzyć z nikim innym.
-Wiem, i strasznie ci za to dziękuje. Kocham cię- wyszeptałem chowający głowę w zagłębieniu jej szyi.
-A.., ile ich było przede mną ? Wiem, ze to głupie pytanie i nie zbyt odpowiednie na taka chwile, ale serio możesz mówić, szczerze. Znasz mnie wiesz, że nie ma to dla mnie znaczenia, tylko po prostu jestem ciekawa -oparła się na łokciu
-Ani jednej nie było.-tez się podniosłem i spojrzałem jej prosto w oczy
-Co? Mateusz prosiłam, żebyś powiedział prawdę-zaśmiała się, tak dźwięcznie
-Ani jednej, bo to z tobą się pierwszy raz kochałem-zadziwia mnie moja szczerość i otwartość, kilka lat temu w życiu bym tego nie powiedział.- Z żadna z nich nie było tak jak z tobą Natalka, z żadna nie robiłem tego z miłością, pieprzyłem się z nimi i tyle.
-Lubię kiedy jesteś taki bezpośredni wiesz?-przybliżyła swoją twarz do mojej i zaśmiała się. Jej naga skóra przylegająca do mojej aż mnie paliła. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy jak na mnie działa. Wystarczy, że zrobi jakiś jeden, choćby najmniejszy odważny krok a ja już leże u jej stóp. Złączyła nasze usta i zaczęła mnie całować, tak odważnie, inaczej niż zwykle. Wdaje mi się, że po tym co wczoraj zaszło nabrała większej pewności siebie. Położyłem dłonie na jej talii, a ona pogłębiła pocałunek. Odwróciłem ja na plecy obdarowałem pocałunkami całą jej szyje i ramiona, później piersi. Tak cholernie chciałem poczuć to co wczoraj, z żadna wcześniej nie czułem się tak jak z nią, nie wiem co ona ma w sobie ale zaprowadziła mnie do nieba, albo i wyżej.
-Skarbie, chyba nie możemy sobie pozwolić na powtórkę, trochę mnie boli- wypowiedziała pomiędzy moimi pocałunkami.
-Spokojnie, chce ci się tylko odwdzięczyć za to co wczoraj ze mną zrobiłaś-moje usta zetknęły się ze skóra na wewnętrznej stronie jej uda. Poczułem jak zadrżała i oparła dłoń na moim ramieniu. Chciałem poczuć jak smakuje, tak bardzo. Teraz to ja chciałem zaprowadzić ja do niebieskiej krainy. Z jej ust wydobył się cichy jęk kiedy objąłem ustami jej kobiecość. Pierwszy raz robię to bezinteresownie, po prostu po to żeby jej sprawić przyjemność. Ewidentne Natalia z rozłożonymi przede mną nogami to najseksowniejszy widok jaki mogłem sobie wyobrazić. Jęczała zniecierpliwiona kiedy drażniłem jej uda. Mimo, ze na początku była lekko spięta to momentalnie jej przeszło a po kilku minutach dała znać, ze już jest na szycie. Objęła mnie kurczowo i ciężko oddychała, a rumieńce na jej policzkach były przeurocze. Pewnie leżelibyśmy tak długo, ale z salonu rozchodził się dźwięk telefonu Natalii.
-Chyba świat nas wzywa-zaśmiała się,-Ale ani trochę nie chce mi się wstawać. Oddzwonię.
-A nie jesteś głodna?
-Dobra jestem, która już godzina? Czuje się jakbym jadła tydzień temu-znowu zaśmiała się tak dźwięcznie.
-Dochodzi 9. Sprawdzę co mamy w lodówce.-wstałem i udałem się do kuchni. Cóż, w lodówce było tylko światło. Właśnie sobie przypomniałem, że wczoraj miałem iść na zakupy. Podczas, gdy ja sprawdzałem szafki w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia do kuchni weszła Natalka w mojej koszulce i przytuliła się do mnie od tyłu.
-Niestety, ale nie mam nic do jedzenia poza kawałkiem torcika z wczoraj.
-To chyba musimy zejść na dół, z tego co kojarzę jest tam jakieś spoko bistro.
-Okey, no to zbierajmy się.
-Mogę ubrać jakąś twoją bluzę ? Bo na moją sukienkę to trochę nie okazja.
-Jasne, weź coś tam poszukaj w szafie.
-Mmm, czyli to nie był sen ?- zakreśliła palcami wzroki na mojej piersi i zagryzła wargę, kocham kiedy to robi
-Wygląda na to, że nie.-odgarnąłem kosmyk włosów z jej czoła
-To dobrze.-pocałowała mnie tam, gdzie wcześniej kreśliła palcem i uniosła się tak żeby znaleźć się na wysokości moich oczu.
-Jesteś najlepszy.-złączyła nasze usta i z powrotem wtuliłam się we mnie.
-Chciałbym tak już codziennie wiesz? Mieć cię obok, moc cię przytulić...-odkąd ją poznałem stałem się pieprzonym romantykiem
-Też bym chciała, ale wiesz ze mam dopiero 17lat i jeszcze trochę minie zanim to się stanie-zamknęła oczy.
-No wiem, wiem.-przykryłem ją bardziej kołdrą, Okrywając jej nagie plecy.-Bardzo cię bolało ? -pocałowałem ją w głowę. Pierwszy raz w życiu poczułem potrzebę zapytania o to dziewczyny, taka naprawdę od środka, nie dlatego ze naoglądałem się romansideł
-Tylko trochę...,było dobrze... ty byłeś taki czuły, delikatny. Było dokładnie tak jak sobie wymarzyłam. ...Kochanie a masz świadomość tego, że-zaczęła po dłuższej przerwie jakby przekornie-, że dałam ci coś co miałam najcenniejszego i już nigdy nie będę mogła tego powtórzyć z nikim innym.
-Wiem, i strasznie ci za to dziękuje. Kocham cię- wyszeptałem chowający głowę w zagłębieniu jej szyi.
-A.., ile ich było przede mną ? Wiem, ze to głupie pytanie i nie zbyt odpowiednie na taka chwile, ale serio możesz mówić, szczerze. Znasz mnie wiesz, że nie ma to dla mnie znaczenia, tylko po prostu jestem ciekawa -oparła się na łokciu
-Ani jednej nie było.-tez się podniosłem i spojrzałem jej prosto w oczy
-Co? Mateusz prosiłam, żebyś powiedział prawdę-zaśmiała się, tak dźwięcznie
-Ani jednej, bo to z tobą się pierwszy raz kochałem-zadziwia mnie moja szczerość i otwartość, kilka lat temu w życiu bym tego nie powiedział.- Z żadna z nich nie było tak jak z tobą Natalka, z żadna nie robiłem tego z miłością, pieprzyłem się z nimi i tyle.
-Lubię kiedy jesteś taki bezpośredni wiesz?-przybliżyła swoją twarz do mojej i zaśmiała się. Jej naga skóra przylegająca do mojej aż mnie paliła. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy jak na mnie działa. Wystarczy, że zrobi jakiś jeden, choćby najmniejszy odważny krok a ja już leże u jej stóp. Złączyła nasze usta i zaczęła mnie całować, tak odważnie, inaczej niż zwykle. Wdaje mi się, że po tym co wczoraj zaszło nabrała większej pewności siebie. Położyłem dłonie na jej talii, a ona pogłębiła pocałunek. Odwróciłem ja na plecy obdarowałem pocałunkami całą jej szyje i ramiona, później piersi. Tak cholernie chciałem poczuć to co wczoraj, z żadna wcześniej nie czułem się tak jak z nią, nie wiem co ona ma w sobie ale zaprowadziła mnie do nieba, albo i wyżej.
-Skarbie, chyba nie możemy sobie pozwolić na powtórkę, trochę mnie boli- wypowiedziała pomiędzy moimi pocałunkami.
-Spokojnie, chce ci się tylko odwdzięczyć za to co wczoraj ze mną zrobiłaś-moje usta zetknęły się ze skóra na wewnętrznej stronie jej uda. Poczułem jak zadrżała i oparła dłoń na moim ramieniu. Chciałem poczuć jak smakuje, tak bardzo. Teraz to ja chciałem zaprowadzić ja do niebieskiej krainy. Z jej ust wydobył się cichy jęk kiedy objąłem ustami jej kobiecość. Pierwszy raz robię to bezinteresownie, po prostu po to żeby jej sprawić przyjemność. Ewidentne Natalia z rozłożonymi przede mną nogami to najseksowniejszy widok jaki mogłem sobie wyobrazić. Jęczała zniecierpliwiona kiedy drażniłem jej uda. Mimo, ze na początku była lekko spięta to momentalnie jej przeszło a po kilku minutach dała znać, ze już jest na szycie. Objęła mnie kurczowo i ciężko oddychała, a rumieńce na jej policzkach były przeurocze. Pewnie leżelibyśmy tak długo, ale z salonu rozchodził się dźwięk telefonu Natalii.
-Chyba świat nas wzywa-zaśmiała się,-Ale ani trochę nie chce mi się wstawać. Oddzwonię.
-A nie jesteś głodna?
-Dobra jestem, która już godzina? Czuje się jakbym jadła tydzień temu-znowu zaśmiała się tak dźwięcznie.
-Dochodzi 9. Sprawdzę co mamy w lodówce.-wstałem i udałem się do kuchni. Cóż, w lodówce było tylko światło. Właśnie sobie przypomniałem, że wczoraj miałem iść na zakupy. Podczas, gdy ja sprawdzałem szafki w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia do kuchni weszła Natalka w mojej koszulce i przytuliła się do mnie od tyłu.
-Niestety, ale nie mam nic do jedzenia poza kawałkiem torcika z wczoraj.
-To chyba musimy zejść na dół, z tego co kojarzę jest tam jakieś spoko bistro.
-Okey, no to zbierajmy się.
-Mogę ubrać jakąś twoją bluzę ? Bo na moją sukienkę to trochę nie okazja.
-Jasne, weź coś tam poszukaj w szafie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)